Region

Budowanie marzeń

Władze Mysłowic rozpoczynają budowę pływalni, hali sportowej oraz boisk. Wszystkie inwestycje zostały wywołane do tablicy. W 24 miejscach w całych Mysłowicach – po to, by wszystko było jasne. 

Mieszkańcy są doskonale zorientowani. Wiedzą, co się w mieście dzieje, co się w najbliższych dniach dziać będzie – uważa Katarzyna Szymańska, UM w Mysłowicach.

A dziać podobno ma się sporo – tak przynajmniej wynika z planów. Spore także zrobiło się zamieszanie. Jak mówią mieszkańcy Mysłowic, banery są w całym mieście, ale budowy w ogóle nie widać. Zastanawiają się również, czy nie jest to jakieś hasło wyborcze.

Hasło wyborcze, czy też nie, ci którzy władzy na ręce patrzą nie ukrywają zdziwienia. – Istnieją o wiele tańsze sposoby reklamowania ważnych inwestycji, a w tej chwili wiem, że czekamy jeszcze na finalny projekt pływalni – mówi Tomasz Kusiak za Stowarzyszenia “Moje Miasto” w Mysłowicach.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Bo choć billboardy triumfalnie obwieszczają rozpoczęcie budowy, na razie tego nie widać. Pierwszy projekt pływalni wprawdzie spłynął już do urzędu, jednak bez poprawek się nie obędzie. Dlatege roboty rozpoczną się być może w maju. – Brakuje pieniędzy na inwestycje w tegorocznym budżecie. Tak naprawdę brakuje prawie 60 milionów złotych, żeby zrealizować cokolwiek. Jeżeli nie wyprzedamy majątku Mysłowic, naszego miasta, to nie zrealizujemy żadnej inwestycji – przyznaje Daniel Jacent, radny opozycji.

W taką wizję nie chcą uwierzyć ci, którzy z nadzieja czekają na nowe. Tak jak uczniowie i nauczyciele dwóch mysłowickich szkół. – Budynki naszej szkoły mieszczą się blisko siebie. Wiem, że hala będzie miała połączone wejścia. Budynek hali będzie zlokalizowany po środku – wyjaśnia Marta Drewnicka z Zespołu Szkół Ogólnokształcących w Mysłowicach..

I w tym przypadku także o środek chodzi. O złoty środek między obietnicami, a możliwościami ich realizacji. – Jak powinni to weryfikować mieszkańcy Mysłowic? Myślę, że jak najprościej. Są to obietnice prezydenta, który od kilku lat swój urząd sprawuje, więc powinni to zweryfikować poprzez wybudowane i zrobione inwestycje, z tego można go faktycznie rozliczyć – tłumaczy Sebastian Chachołek, sepcjalista ds. marketingu politycznego.

Najlepsza okazja do tego już w 2010 roku. Roku wyborów samorządowych i końca wielkich inwestycji.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button