Budujące pisanki
Dziesiątki, setki, tysiące jajek. A każde inne. Do ich malowania w mysłowickim hospicjum Cordis, chętni gotowi są dzień i noc, bez względu na płeć i umiejętności. – Mamy chyba mniej takiego talentu artystycznego do malowania takich jajek – mówi Tomasz Szura, kleryk, który maluje pisanki w hospicjum. Ale nie talent jest tu najważniejszy. Załapanie techniki to kwestia kilkunastu minut. Potem ta z pozoru skomplikowana czynność staje się dziecinnie łatwa. – Podstawa to dobrze nagrzana szpilka, wtedy możemy zamoczyć i wosk się dłużej utrzymuje – tłumaczy Łukasz Waszczak, kleryk, który maluje pisanki w hospicjum.
Przedświąteczną akcję z pisankami mysłowickie hospicjum organizuje już po raz piąty, aby dzięki sprzedaży dwunastu tysięcy jaj wesprzeć finansowo jego działalność i budowę nowej siedziby. – Nasze hospicjum nie spełnia norm Sanepidu, nie mamy windy, jest nam też dosyć ciasno – wymienia Aneta Bielawska, wiceprezes Hospicjum Cordis w Mysłowicach. Maluje szefostwo hospicjum, malują podopieczni. Dzięki temu mogą poczuć w hospicjum świąteczną, domową atmosferę.
Dla takich ludzi jak Leokadia Hromy, która jest pacjentką hospicjum przyszła dziś dwunastoletnia Magdalena Garus. Mimo, że maluje pisanki już drugi dzień nie brakuje jej ani inwencji, ani chęci. – To jest taka satysfakcja, bo się wie, że się komuś pomaga przez to malowanie jajek i ktoś będzie się cieszył z tego. Dwanaście tysięcy pisanek bez problemu znajdzie przed Wielkanocą swoich nabywców. Przed katowickimi i mysłowickimi kościołami, gdzie można je kupić, zainteresowanie jest ogromne. – Ludzie chętnie podchodzą, oglądają, wrzucają nawet spore kwoty. Wiele osób też podchodziło, którzy mieli w hospicjum swoich bliskich – informuje Joanna Piróg, wolontariuszka hospicjum.
Jajko to symbol życia. W mysłowickim hospicjum nabiera szczególnego znaczenia.
