Region

Bunt bytomskich bezrobotnych

Protestują, bo nie są w stanie przeskoczyć biurokratycznej poprzeczki postawionej przez miasto. Są rozgoryczeni, bo miasto nie chce dofinansować spółdzielni socjalnej, którą zakładają. Przedstawiciele miasta tłumaczą, że musieli odrzucić wniosek, bo prezes Spółdzielni wysyłała go z błędami. A musi wypisać mnóstwo dokumentów.

Wniosek nie był uzupełniany według przepisów obowiązujących w Powiatowym Urzędzie Pracy, a o wymogach osoba wnioskująca była każdorazowo informowana – komentuje rzecznik bytomskiego magistratu.

Gdyby bezrobotni świetnie znali przepisy Powiatowego Urzędu Pracy, pewnie mogliby tam pracować. Niestety nie znają. Próbują zarobić na życie dzięki spółdzielni socjalnej. Chcą pomóc sobie i innym.

– Chcemy  zrobić nie tylko coś dla siebie, ale też dla innych. Spółdzielnia może przyjąć ponad 50 członków, to jest pięćdziesiąt rodzin – mówi Laura Klekocka, inicjatorka powstania spółdzielni.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Na razie żadnym rodzinom nie pomogą, bo sami potrzebują pomocy. Własnymi siłami remontują lokal, który wygrali w przetragu zorganizowanym przez miasto. Jednak ciężko jest im w takich warunkach znaleźć siłę na poszukiwanie swojego miejsca.

– Trzeba mieć dużo hartu ducha żeby szukać pracy, szukać nisz zawodowych gdzie można organizować samozatrudnienie. A o zatrudnienie ciężko. Bo Bytom od długiego czasu jest w czołówce śląskich miast pod względem stopy bezrobocia. Dlatego dziwi fakt, że magistrat nie chce pomagać tym, którzy sami próbują się zorganizować. Po prostu jesteśmy traktowani jak złodzieje – mówi Malwina Bottor, czlonek spółdzielni socjalnej.

To nie jedyne ostre słowa, jakie padały w kierunku Urzędu Miasta. Prezes spółdzielni Laura Klekocka żeby dowieść, jak źle miasto ich traktuje, poprosiła nas o przyjście z kamerą na jej spotkanie z prezydentem. Niestety, prezydent nie zgodził się na nasz udział w spotkaniu z kamerą, tłumacząc, że nie ma zwyczaju zapraszania na takie spotkania mediów. Mimo, że nie są one tajemnicą, dzienikarze nie mogli wejść. Dla ludzi ze spółdzielni nie było w tym nic dziwnego. Ich zdaniem magistrat najchętniej w ogóle zapomniałby o ich istnieniu.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button