Był las…

Wycięte podczas budowy osiedla, Zielonych Wzgórz, na skraju bytomskiego rezerwatu Segiet. – Na tej górze, na tej głównej hałdzie, gdzie już są domki wybudowane, to jeszcze 10 lat temu była największa ostoja saren i bażantów, cisza i spokój – mówi Eugeniusz Kirszniok, mieszka przy rezerwacie.
I to właśnie ta cisza i spokój ma zachęcić przyszłych mieszkańców do zamieszkania na tym osiedlu. Ekolodzy jednak alarmują. – Zarówno segiet samo centrum jak i jego otoczka, otulina, to jest wszystko objęte rezerwacją i tam nie powinno się nic robić z inwestycji, które są przeciwko przyrodzie ożywionej – tłumaczy Bolesław Miśków, Polski Klub Ekologiczny.
Przyrodzie, która nie może się oprzeć działalności człowieka. Okoliczni mieszkańcy od początku inwestycji rejestrowali postepy prac i zmniejszanie się obszaru lasu. Zdjęcia mają być dowodem, na naruszenie przepisów prawa i dewastację lasu. – Złożono fałszywe dokumenty, przedstawiono mapki niezgodne ze stanem faktycznym, złożono oświadczenie niezgodne ze stanem faktycznym – mówi Henryk Bonk, radny.
Wycinki drzew miało nie być, a była. Zdaniem mieszkańców zdjęcia satelitarne dowodzą, że na terenie budowy wycięte zostały setki drzew. Ale zdjęcia zaskoczyły inwestora. Przyznaje jednak, że kilka drzew zostało wyciętych. – Z naszej strony jestem gotowy ponieść konsekwencje, jestem gotowy do datkowych nasadzeń, nawiasem mówiąc w ciągu ostatnich 5 lat nasadziła ponad 1000 drzew – mówi Jarosław Szylwański, właściciel Zielonych Wzgórz.
Jednak ani ilość zasadzonych, ani wyciętych drzew w tej sprawie nie ma znaczenia.Na realizację tej inwestycji inwestor uzyskał zgodę, natomiast nie starał się o pozwolenie na wycinkę drzew.
Wycinkę, która spowodowała wstrzymanie części inwestycji przez Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego. Skarpa, na której budowano, pozbawiona drzew zaczęła się obsuwać. – Prawdopodobnie proces się uspokoił, natomiast nie mam jeszcze potwierdzenia faktu, powinnam mieć dokumentację geotechniczną, która wskaże, że ten grunt nasypowy, który został troszeczkę osłabiony przez wycinkę drzew, jak on się będzie zachowywał dalej – mówi Elżbieta Kwiecińska, Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego w Bytomiu.
– Sprawa dotyczy występku zagrożonego karą pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat, więc należy ocenić nie jest to poważne przestępstwo, tym niemniej jak każde doniesienie musi zostać zbadane – mówi Artur Ott, prokurator rejonowy.
Dochodzenie przeprowadzi policja, a na efekty trzeba będzie poczekać przynajmniej dwa miesiące. Na wstrzymanie prac budowlanych ekolodzy i okoliczni mieszkańcy nie mogą jednak liczyć, a inwestor zaciera ręce. Całe zamieszanie wokół osiedla w rezerwacie spowodowało, że nowe domy i apartamenty sprzedają się na pniu.