Był sportową wizytówką Rybnika. Upada kolejny klub

Pusta hala i puste od kilku dni biuro zarządu klubu – tyle po żeńskiej koszykówce zostało dziś w Rybniku. – Nie ma ligi, nie ma zespołu. Praca, którą włożyliśmy przez tyle miesięcy w to wszystko, poszła na marne. Ogromne zaległości finansowe – przynajmniej wobec mnie są ogromne. Brak jakichkolwiek perspektyw – to jest dla mnie tragiczna sytuacja – mówi Kazimierz Mikołajec, trener koszykarek ROW Rybnik.
A jeszcze kilka miesięcy temu budowano tu koszykarską potęgę. Poprzedni sezon w ekstraklasie rybniczanki zakończyły na wysokim 6 miejscu. Teraz miało być jeszcze lepiej, aspiracje sięgały wysoko, nawet medalowych pozycji. – Nie miałem żadnej wiedzy o tym, że jest jakieś kolosalne zadłużenie w klubie, że zajęte są konta – stwierdza Kazimierz Mikołajec, trener koszykarek ROW Rybnik.
I to właśnie brak płynności finansowej był według zarządu klubu przyczyną wycofania śląskiej drużyny z rozgrywek. Prezes ROW-u nie znalazła dziś dla nas czasu. Ale na stronie rybnickiego klubu pojawiło się jej oświadczenie. Niestety, w związku z zastrzeżeniami, jakie zgłosiło Miasto Rybnik, co do rozliczenia poprzedniej transzy dotacji oraz licznymi doniesieniami prasowymi godzącymi w dobre imię moje i klubu, wiarygodność nasza jest na tyle mała, że nie udało nam się pozyskać odpowiednich środków do dalszego funkcjonowania od innych sponsorów.
Samorząd, który do tej pory wspierał rybnicki basket, w tym sezonie miał zasilić klubowe konto kwotą 700 tysięcy złotych. Rzeczywiście, wstrzymał jednak wypłatę drugiej transzy dofinansowania. – Pierwsza to było 300 tysięcy złotych. Niestety okazało się, że z dokumentów jakie złożył klub wynika, że 80 tysięcy, to są wydatki, których klub nie jest w stanie wskazać jako zasadne. Nie mogliśmy przyjąć tego rozliczenia – informuje Lucyna Tyl, UM Rybnik.
Klub upada, bo przez kilka ostatnich lat był fatalnie zarządzany – uważa były trener rybnickiej drużyny Mirosław Orczyk. Jego zdaniem kiedyś cenna była tu każda złotówka, teraz wydawano ponad stan. – Na meczach nie było tancerek, kolorowych świateł, nie było tez bankietów, nie było hucznych imprez, bo trener Orczyk oszczędzał, bo wiedział, że nie ma tych pieniędzy, że jest strasznie ciężko – mówi Mirosław Orczyk, były trener koszykarek z Rybnika.
Lekko nie jest też w innych rybnickich klubach. – Na skraju bankructwa, a w zasadzie zbankrutował w ostatnich miesiącach klub żużlowy. Teraz powstaje nowy klub, więc to nie najlepiej świadczy o kondycji rybnickiego sportu – stwierdza Wacław Wrana, redaktor naczelny www.rybnik.com.pl.
W mieście od dwóch lat nie ma żadnej strategii rozwoju sportu amatorskiego i tego w pełni profesjonalnego. Po sukcesach rybnickich żużlowców zostało tylko wspomnienie, majątek bankruta już zlicytowano. Nie wiadomo, czy uda się kolejna próba reanimacji RKM-u.
Z kolan na szczęście powoli podnoszą się tu piłkarze. Przed drużyną Ryszarda Wieczorka droga jeszcze bardzo daleka. ROW gra obecnie w drugiej lidze. Bez pieniędzy z miejskiej kasy awans o szczebel wyżej może okazać się na wyrost. – Dzisiaj sport jest oparty przede wszystkim na miejskich działaniach, Górnik Zabrze, Piast Gliwice, GKS Tychy, Korona Kielce, w której pracowałem. Tam miasta mają znaczny udział w zarządzaniu, w istnieniu tych klubów, a to się później opłaca – mówi Ryszard Wieczorek, trener ROW Energetyk Rybnik. Chyba, że w Rybniku nikt nie odkrył jeszcze tego, że sukces w sporcie jest dobrą, choć na pewno nie najtańszą formą promocji.