Były prezydent Zabrza przed sądem

Od ponad roku były prezydent Zabrza, Jerzy G. siedzi w areszcie. Jego kłopoty miały się zacząć wraz z zaciągniętymi pożyczkami, zanim jeszcze zaczął rządzić miastem. – Sprawa na pewno jest bardzo ciekawa i obszerna. Prowadzi ją bardzo doświadczony sędzia. Na pewno znajdzie to odbicie w szczegółowym postępowaniu dowodowym – mówi mec. Andrzej Hoszcz, adwokat jednego z oskarżonych.
Jerzy G. miał pożyczyć od zamordowanego prawnika prawie 250 tysięcy złotych. Z odsetkami miał oddać 800 tysięcy, a to oznaczałoby dla niego bankructwo. I to właśnie nieporozumienia finansowe według prokuratury mogły być motywem zbrodni. W sprawie przesłuchanych zostało 70 osób. – Zeznania tych osób są dowodami w sprawie. Są nimi również billingi oraz analiza rozmów telefonicznych przeprowadzonych między oskarżonymi – informuje Marta Zawada-Dybek, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Katowicach.
Czy morderstwo popełnił właśnie były prezydent Jerzy G.? W to nie wierzy jego bliski współpracownik i były wiceprezydent Zabrza Jerzy Wereta. Według niego, charakter byłego prezydenta nie pozwoliłby mu nikogo skrzywdzić. – Ja w to nie wierzę, tak samo jak nie wierzy w to większość mieszkańców Zabrza. Zdaję sobie jednak sprawę z tego, że życie płata figle i rzeczy wydające się całkowicie niemożliwymi, znajdują niestety odzwierciedlenie w faktach – uważa Wereta.
Proces zaczął się po prawie trzech latach od popełnienia zbrodni. Ofiara została znaleziona w wymysłowskim lesie, w powiecie będzińskim. Na zwłoki zamordowanego prawnika natknęli się grzybiarze. Jak przyznaje oficer operacyjny policji, mężczyzna miał poderżnięte gardło, a to wskazuje, że sprawcy potraktowali go w bardzo brutalny sposób.
Były prezydent Zabrza został zatrzymany i aresztowany pod zarzutem zabójstwa w listopadzie 2009 r. Ostatecznie akt oskarżenia prokuratura skierowała do sądu pod koniec ubiegłego roku. – Naszym zdaniem, takim dowodem obciążającym w tej sprawie są również wyjaśnienia jednego z oskarżonych, który przyznał się do pozbawienia wolności pokrzywdzonego i opisał częściowo przebieg zdarzeń – stwierdza rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Katowicach.
Co dokładnie działo się w lesie? Nieoficjalnie wiadomo, że bandyci wrócili po kilkunastu minutach i chwalili się, jak okładali bejsbolami i kopali zamordowanego prawnika. Tak wynika z zeznań jednego z oskarżonych. Dziś sprawa została rozpoczęta tylko pozornie. Jeden z oskarżonych zażądał zmiany swojego adwokata ze względu na jej nieprzegotowanie. – Moim zdaniem sąd podjął słuszną decyzję, ze względu na ewentualne uchybienia, które mogły być podnoszone w ewentualnych apelacjach. Myślę, że to była dobra decyzja – uważa Tomasz Truszkowski z Prokuratury Okręgowej w Katowicach.
Akt oskarżenia zostanie prawdopodobnie odczytany dopiero w maju. I właśnie wtedy powinien ruszyć proces.