KrajRegion

Cała Polska czytała Pana Tadeusza

Targi Książki, Muzeum Śląskie, czy siedziba Zespołu Pieśni i Tańca “Śląsk”, to tylko niektóre z miejsc, gdzie dziś można było usłyszeć wersy z Pana Tadeusza. Wszystko z inicjatywy pary prezydenckiej. Pospolite ruszenie, w którym udział wzięło 60 polskich miejscowości i wszędzie taki sam scenariusz. – To jest książka mojego życia. Znam prawie cały tekst Pana Tadeusza na pamięć. No, to może przesada, ale na pewno więcej niż połowę. Zbieram wydania Pana Tadeusza, mam chyba największy zbiór w Polsce, a co za tym idzie i na świecie– oznajmia prof. Jerzy Bralczyk, językoznawca.

Aktorzy, politycy, dziennikarze i naukowcy, każdy, kto tylko miał ochotę mógł dziś zmierzyć się z klasykiem, który mocno odcisnął się w zbiorowej pamięci. Znajomością tej części narodowego poematu wykazać potrafi się niemal każdy. Pan Tadeusz od lat jest podstawową lekturą w szkole. I tylko w szkole. Stąd może pomysł na świętowanie 200 rocznicy wydarzeń opisanych przez Adama Mickiewicza. – To jest taka lektura, którą właściwie, uważam każdy Polak powinien znać i mówię zupełnie serio. Tymczasem wiem, że w liceach w tej chwili nie czyta się w ogóle Pana Tadeusza, tylko we fragmentach, co uważam, że to jest zbrodnia – zaznacza Michał Ogórek, dziennikarz.

Póki co nie jest jeszcze tak źle. Choć nie brakuje głosów, by z Pana Tadeusza zrezygnować w ogóle, a to dla wielu jest już nie do przyjęcia. – Niesłusznie. Niech najpierw spróbują, a potem możemy podyskutować, czy im to odpowiada, czy nie. Tu się mogą w tej literaturze spotkać z językiem, którego już dawno się nie używa – uważa Wiesław Kupczak, aktor Teatru Śląskiego.

My w ogóle nie umiemy wierszy czytać, poezje jest taką gorszą siostrą prozy. W szkole źle wykładana. Interpretacji nas nie uczą, tylko uczą nas właściwej interpretacji – dodaje Małgorzata Gutowska-Adamczyk, pisarka, scenarzystka filmowa.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Zmienić to próbują organizatorzy różnych akcji promujących czytanie. Niestety na razie bez sukcesu. – Nie bądźmy optymistami, nie będą. Przepraszam, może coś mówię niepopularnego, nie bądźmy optymistami. Ja natomiast się cieszę, że bo jakbym tak powiedziała: oj tak, oj tak, to bym bardzo się źle czuła wobec pana i ludzi, do których to mówię. Można wyciąć. Natomiast takie akcje cieszą, że one się w ogóle odbywają – mówi Dorota Pomykała, aktorka.

Bo jeśli z roku na rok spada liczba osób czytających książki, a do czytania nie zachęca system edukacji, takie akcje stają się jedynym sposobem na promocję literatury.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button