Cateringowy konflikt interesów w Tychach?

Przedwyborcza ofensywa promocyjna Andrzeja Dziuby zakończyła się sukcesem. Teraz jednak prezydent Tychów musi się tłumaczyć, czy osoba, która mu w tej promocji doradzała, przy okazji pomagała swojej rodzinie zdobywać publiczne pieniądze? Tyszanie teraz czekają na wyjaśnienia: czy istnieje związek pomiędzy pracą Anety Moczkowskiej u boku Dziuby, a zleceniami na obsługę cateringową miejskich imprez, które dostawała firma jej rodziców i brata? – Nie wiem na jakiej podstawie akurat ta restauracja dostało to zlecenie. Nie wiem, czy dają więcej klusek, czy dają większe schabowe. To są już z mojej strony może takie już cyniczne wypowiedzi, ale czymś się musieli kierować, kiedy wybierali takiego oferenta jakiego wybrali – zaznacza Jakub Chełstowski, radny opozycji. Rzetelnością i doświadczeniem – odpowiadają tyscy urzędnicy. Podobnie zresztą jak właściciel firmy Polonez. – Jesteśmy jedną z pierwszych firm świadczących takie usługi, o ile nie pierwszą. Dlatego też i teraz współpracujemy z urzędem. Ponieważ wydaje mi się, że pracujemy rzetelnie i wykonujemy swoje usługi solidnie – odpowiada Leszek Zawadzki, firma “Polonez”.
Tego nikt nie kwestionuje. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że firma Polonez jest przez urząd preferowana. Tylko w ciągu ostatnich dwóch lat to właśnie ta restauracja obsługiwała najwięcej miejskich imprez. Co więcej, były to imprezy najdroższe. W 2009 roku za cztery zlecenia Polonez dostał ponad 35 tysięcy zł, pozostali niespełna 9 tysięcy. W ubiegłym roku ta dysproporcja była wprawdzie mniejsza: (Polonez 38,540 zł, pozostali: 23,993), ale wątpliwości pozostały. – Formalnie wygląda wszystko, że jest prawidłowo. Wszystkie formalności zostały dopełnione, ale problem polega na tym, że jakby nie było, jest to etyczny konflikt interesów, bo rodzice wysokiej i prominentnej urzędniczki w Tychach dostają imprezy i to najbardziej intratne – oznajmia Artur Maciaszczyk, dziennikarz Radia Express.
O wspomnianych rodzinnych powiązaniach w urzędzie wiedzą wszyscy. Prezydent również wie, do kogo ta restauracja należy. Mimo to akceptuje wybory swojej naczelniczki, która też nie ma sobie nic do zarzucenia. – Wiem, że pani Aneta Moczkowska nie ma w tej firmie żadnych udziałów – podkreśla Iwona Ciepiał, Urząd Miasta w Tychach.
Ma za to, jak mówią wtajemniczeni, duży wpływ na decyzje podejmowane przez prezydenta. I właśnie to może budzić kontrowersje. – Na pewno urząd powinien być bardzo ostrożny w takich sprawach, szczególnie w takim mieście jak Tychy, gdzie jest duża konkurencja. Raczej nie zalecałbym takiego działania – uważa Grzegorz Wójkowski, Stowarzyszenie Bona Fides.
Działania o którym, mimo że dotyczy jedzenia, można powiedzieć, że brzydko pachnie.