Region

CBA w urzędzie

Kontrola niby rutynowa, ale poruszenie w sosnowieckim magistracie nietypowe. Funkcjonariusze CBA skierowali swoją uwagę na działalność urzędników, którą wcześniej zainteresowali się lokalni dziennikarze. – Dla mnie to jest nic nadzwyczajnego, że się zjawili, żeby sprawdzić pewne kwity, które budziły ich wątpliwości. Bądź budziły czyjeś wątpliwości. Prawdopodobnie jest to wizyta inspirowana – uważa Sławomir Cichy, Dziennik Zachodni. Inspirowana najprawdopodobniej artykułem opublikowanym na stronie internetowej sosnowiec.info.pl. Artykuł zarzuca prezydentowi Sosnowca wielokrotne złamanie prawa. Wizyta funkcjonariuszy CBA częściowo potwierdziła zarzuty, choć szczegóły są tajne. – W związku z czynnościami analitycznymi funkcjonariusze CBA zabezpieczyli w Urzędzie Miasta w Sosnowcu dokumenty związane ze spółkami miejskimi. Po wstępnej analizie już możemy powiedzieć, że występują pewne nieprawidłowości – oświadcza Temistokles Brodowski, rzecznik CBA.

Nieprawidłowości dotyczą zasiadania sosnowieckich urzędników w radach nadzorczych spółek, w których miasto ma udziały. Rzecznika sosnowieckiego magistratu, Grzegorza Dąbrowskiego dziwią takie rewelacje. – Ani wojewoda do tej pory, który pełni nadzór nad samorządami, ani radcy prawni naszego urzędu nie poddawali w wątpliwość prowadzenia takiej działalności.

Działalności, która zazwyczaj postrzegana jest jako dodatek do urzędniczej pensji. W przypadku naczelnika wydziału promocji w sosnowieckim magistracie jest to roczny dochód na poziomie niespełna 10 tysięcy złotych. Jeszcze więcej ma wiceprezydent Sosnowca, Ryszard Łukawski, który za rok zasiadania w sosnowieckich wodociągach ma 30 tysięcy. To relatywnie niewiele w porównaniu do wiceprezydenta Jaworzna Dariusza Starzyckiego, który zasiadając w dwóch radach nadzorczych inkasuje rocznie ponad 100 tysięcy złotych. Zarobek wydaje się łatwy i przyjemny, ale zarezerwowany dla wybranych i obwarowany przepisami. – Prezydent miasta, wiceprezydent, sekretarz miasta czy też kierownik jednostki organizacyjnej miasta może pełnić funkcje najwyżej w dwóch radach nadzorczych – wyjaśnia dr Michał Kania, UŚ.

I najprawdopodobniej naruszenie tego przepisu zainteresowało CBA. Bo rzecznik Grzegorz Dąbrowski zasiada w trzech radach. Prezydent Kazimierz Górski zapewnia jednak, że wszystko jest w porządku. – Jak ktoś nie zna tych przepisów, nie zna tej sytuacji to uważa, że może jest to jakaś sensacja, bo za dużo ktoś zarabia. Niezależnie od tej argumentacji, Przemysław Jedlecki z Gazety Wyborczej byłby ostrożny z obejmowaniem przez urzędników miejsc w radach nadzorczych. – Pytanie jest, gdzie się zaczyna naprawdę pęd po pieniądze, a kiedy troska o to, by te wszystkie miejskie spółki dobrze działały.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Bo to w szczególności ich działalność znajduje się pod specjalnym, nieustannym nadzorem.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button