Cena normalności

To był chłodny październikowy ranek. Łuk drogi. Z jednej strony autokar, z drugiej rozpędzony tir. Autobus prowadził Krzysztof Olszewski. Kierowca z dwudziestoletnim stażem. Doskonale pamięta huk, pogiętą stal i krzyki pasażerów. Obudził się w szpitalu. Bez obu nóg. Dla niego rozpoczęła się walka o powrót do w miarę normalnego życia. Walka w której pomóc miał ubezpieczyciel. No właśnie: miał.
Zakładanie protez jest wyjątkowo męczące, ale prawdziwy wysiłek zaczyna się gdy trzeba na nich chodzić. Krzysztof Olszewski doskonale pamięta dzień w którym jego życie, życie mężczyzny w sile wieku, zmieniło się całkowicie. – Kierowca tira wyprzedzał na zakręcie. Przejechał na mój pas. Nie miałem żadnych szans. Jedna noga została w kabinie, druga straciłem na stole operacyjnym – mówi Krzysztof Olszewski.
Ciężarówka i autokar zderzyły się w Tychach w październiku zeszłego roku. Kierowca tira zginął na miejscu. Pasażerowie autokaru odnieśli niewielkie obrażenia. W najgorszym stanie był właśnie Olszewski.
Po kilku tygodniach spędzonych w szpitalu rozpoczęła się rehabilitacja. Rozpoczęła się też walka z ubezpieczycielem. Firma po kilku miesiącach wypłaciła co prawda odszkodowanie w wysokości 60 tysięcy złotych. Ale o wypłacie renty i sfinansowaniu remontu mieszkania pana Krzysztofa tak, by mógł się poruszać w nim na wózku, nie chciała już słyszeć.
Ubezpieczyciel nie ma sobie jednak nic do zarzucenia. Ale wysokość dotychczasowego odszkodowania dziwi Marcina Marszołka ze stowarzyszenia Wokanda, które pomaga osobom rannym w wypadkach. Jak mówi ubezpieczyciel w tym przypadku wykazał się wyjątkową ignorancją. – Warta nie potrafi przez 10 miesięcy zlikwidować szkody, nie wiem, czy czeka aż poszkodowanemu nogi same odrosną. To jest skandal – mówi Marcin Marszołek, stowarzyszenie Wokanda.
Działaniom firmy ubezpieczeniowej dziwią się też lekarze. Przepychanki z ubezpieczycielem to ostatnie czego w tej chwili potrzebuje pan Krzysztof. Najważniejsza jest dla niego rehabilitacja. – Ten pan jest silny, młody i ma dużą szansę by chodzić – uważa lek. Anna Strychalska-Kołodziejczyk, Multimed.
Ale by chodzić potrzeba nie tylko terapii, ale też pieniędzy, a przede wszystkim spokoju, spokoju na który na razie nie może liczyć.