RegionWiadomość dnia

Chcą być jak Robert Lewandowski. W Zabrzu ruszyło piłkarskie przedszkole

Energii i kondycji mógłby im pozazdrościć nie jeden zawodowiec. I jak na przyszłe gwiazdy przystało miewają też swoje humory. W Zabrzu ruszyło właśnie piłkarskie przedszkole, które szkoli najmłodszych adeptów futbolu. To dopiero początek ich drogi. Choć jak sami twierdzą już sporo się nauczyli. Zainteresowanie piłkarskim przedszkolem Górnika przeszło najśmielsze oczekiwania animatorów projektu. Do zajęć została zgłoszona ponad setka dzieci. – Marka Górnika Zabrze powoduje to, iż jesteśmy w stanie mieć tutaj najlepszych zawodników, a dzięki temu jakąś szansę na przyszłość, że któryś z nich będzie jakąś gwiazdą – uważa Jarosław Niedźwiedź, trener Akademii Górnika Zabrze.

Są tu zarówno pięciolatki, jak i dzieci dużo młodsze. Mikołaj ma 3,5 roku. Na boisku radzi sobie całkiem nieźle. – Kontaktowałem się dzisiaj z klubem i stwierdzili, że jeżeli mu się będzie podobało to możemy zacząć akurat tutaj przychodzić. Na początku troszeczkę miał oporów, musieliśmy siedzieć z boku, pooglądać mniej więcej jak wygląda trening, ale w końcu się przełamał i teraz się bardzo dobrze bawi – opowiada Mariusz Michniewicz, tata 3,5-letniego Mikołaja. Bo o to w tym wszystkim chodzi. – Nauka przez zabawę. Jakaś tam koordynacja ruchowa jest rozwijana przez te gry i zabawy – mówi Andrzej Krupa, jego synowie chodzą do przedszkola Górnika Zabrze.

I choć najważniejszy jest tutaj ogólny rozwój dziecka, to jednak trenerzy starają się przemycać jak najwięcej z piłkarskiego elementarza. Na razie trenują dwa razy w tygodniu. – Zależy nam na tym, aby się rozwijał sportowo. Nie tylko na przykład grał w piłkę, ale również pływał czy inne dyscypliny uprawiał, a że mąż jest ogromnym kibicem Górnika Zabrze marzyłby, aby jego syn był również piłkarzem – zaznacza Iwona Łukowska, jej syn trenuje w przedszkolu Górnika Zabrze. Ale nic na siłę – podpowiadają trenerzy. – Słyszałem takie głosy, że rodzice niektórzy mają parcie, by ich pociecha stała się dobrym zawodnikiem. Wydaje mi się jednak, że to dziecko powinno samo chcieć i to od niego powinno wyjść, a nie od rodziców, rodzice mogą tylko pomóc – wyjaśnia Jarosław Niedźwiedź

Póki co każdy z nich ma równe szanse na to, by minitrykot w przyszłości zamienić już na ten bardziej profesjonalny.

Ciąg dalszy artykułu poniżej
Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button