Chorzów: Koniec śmierdzącej hałdy

Hałda niemała, bo licząca aż 14 hektarów znikała stopniowo, od 2009 roku. Być może jej rozbiórka poszłaby szybciej, gdyby nie konieczność odpowiedniej utylizacji zgromadzonych na niej odpadów. Materiał z hałdy trzeba było poddawać tak zwanemu odwęglaniu. Szybsze rozbieranie hałdy kończyło się także jej samozapłonem. Resztę wykorzystano do budowy dróg. Po hałdzie pozostały teraz w ziemi spore dziury – ale także nie na długo. Nawożone są tu teraz gruz i ziemia, a całość jest zagęszczana w taki sposób, aby za kilka lat podłoże było na tyle stabilne, żeby mogły tu powstać budynki. Może tu wyrosnąć np. osiedle domków jednorodzinnych i szeregowców. Na smród i dym z hałdy, która co chwilę zapalała się – uskarżali się mieszkańcy nie tylko Chorzowa czy Siemianowic, ale także katowickiego osiedla Tysiąclecia. Za likwidację hałdy zapłacił chorzowski samorząd – w sumie ponad 60 tysięcy złotych.