Cieszyńscy lekarze przyszyli 8-latkowi stopę

Teraz Oskar już się uśmiecha, ale w piątek, trzynastego, nikt z pracujących w cieszyńskim szpitalu lekarzy nie był optymistą. – Lekarz dyżurny stwierdził bardzo rozległą ranę stopy. Stopa była częściowo amputowana, trzymała się tylko na części podeszwowej, natomiast wszystkie kości śródstopia były uszkodzone – mówi dr Tomasz Smyła ze Szpitala Śląskiego w Cieszynie. Zresztą, ostrze kosiarki nie oszczędziło też ścięgien.
Rodzinna tragedia wydarzyła się w Pruchnej w zeszły piątek. Późnym popołudniem dziadek Oskara kosił ogród. – Biegł po prostu z tyłu. Ja się obróciłem, a on nie zauważył kosiarki i się potknął – opisuje Dariusz Rogiński. Wówczas stopa chłopca utknęła pod maszyną. – Był w szoku. W ogóle nie wiedział co się stało. Zacząłem krzyczeć i zaraz pojawili się sąsiedzi, potem była szybka pomoc i szpital – dodaje dziadek 8-latka.
Lekarze z dziecięcej chirurgii Szpitala Śląskiego w Cieszynie podjęli się próby ratowania kończyny chłopca. Po ponad 2,5-godzinnej operacji udało się połączyć prawie całkowicie odcięte części stopy. To pierwsza tego typu operacja w tym mieście. Sukces tym większy, że po 4 dniach od operacji nie wdało się zakażenie.
Całe dnie przy szpitalnym łóżku spędza Magdalena Malara, mama Oskara. Głównie po to, by powstrzymywać chłopca od… chodzenia. – Od wczoraj jest już coraz lepiej. Nie ma już takich ostrych bólów. Ciągle jest jednak na silnych środkach przeciwbólowych. Ale jest dobrze – mówi.
Choć cała rodzina jest mocno przejęta wypadkiem, to lekarze mówią o dużym szczęściu, bo ostrze kosiarki nie zrobiło największej krzywdy. – Chodzenie bez przodostopia jest w zasadzie niemożliwe, a na pewno bardzo trudno. W zasadzie nie jest to prawidłowy chód, już nie mówiąc o biegu – wyjaśnia dr Smyła. Ten ostatni Oskar ma już w planach. – Będę ćwiczył nogę i w ogóle robił wszystko, żeby była sprawna, i żeby było z nią dobrze. Żebym mógł grać w piłkę – wyznaje.