Region

Ciężki los psów

Widok przywiązanego psa do konara i wrzuconego do rzeki na długo zostanie w pamięci Daniela Imacha. – Takie bestialstwo, w taki sposób by zwierzę było traktowane. Było widać zmiany chorobowe wokół oczu, obdarte z sierści, tego nie nabawił się tutaj w dwa dni gdzie pływał. A raczej walczył o życie. Ten heroiczny bój wyemitowany niemal we wszystkich stacjach telewizyjnych poruszył wiele osób. Zachowanie właściciela potępione zostało również w Potępie. – Wszyscy zareagowali jednakowo: totalne oburzenie, przecież nie można mieć przyzwolenie na coś takiego – dodaje Daniel Imach, OSP w Potępie.

Ale z informacji jakie uzyskała fundacja “Świat zwierzętom” wynika, że to nie pierwszy taki przypadek w tym miejscu. – Rozmawialiśmy z osobami zamieszkującymi ten teren, które stwierdziły, że tego rodzaju praktyki tam są po prostu nagminne – stwierdza Janusz Bart, Fundacja “Świat Zwierzętom”. Wie o tym dobrze pewien mężczyzna, który mieszka w jednej z pobliskich wiosek. Jak mówi w tym miejscu widział już nieraz jak ktoś pozbywa się “niewygodnego bagażu”. – Niektórzy tak załatwiają to w ten sposób, że urodzi im się na przykład troszeczkę więcej tych szczeniąt, to je usuwają taką drogą o mur, albo w inny sposób topią.

Jeszcze inni po prostu przyjeżdżają do lasu, wypuszczają psy i odjeżdżają. Marcel Iwarwas w okolicach Potępy wędkuje dosyć często. To właśnie on wspólnie z kolegą zauważył walczącego o życie psa. Widok choć ich przeraził, to nie do końca zaskoczył. – Spotyka się chodząc po lesie, wędkując w tych okolicach. Natrafialiśmy na przykład na zastawione sidła na zwierzęta dzikie. Są też takie sytuacje, że jadąc, bo często jedziemy tam o świcie, zdarza się po prostu, że duże psy biegają sobie po lesie. Policja jednak zapewnia, że nie otrzymuje żadnych niepokojących sygnałów. – Przynajmniej w ostatnim okresie nie było takich zgłoszeń od mieszkańców, czy od osób tam przebywających – zaznacza kom. Barbara Orłowska-Lubas, KPP w Tarnowskich Górach.

Gdyby nie przypadek również i to zdarzenie nie byłoby odnotowane w policyjnej kartotece. Obrońcy zwierząt biją na alarm. Do takich zachowań najczęściej dochodzi na terenach wiejskich i w mniejszych miejscowościach. – Często się zdarza, nie tylko zwierzęta domowe, ale również i zwierzęta gospodarcze są traktowane jak rzecz, a nie jako istota żyjąca – podkreśla Mateusz Janda, Straż dla Zwierząt. Zdaniem pracowników fundacji SOS dla Zwierząt często w takich przypadkach najgorszą rzeczą jest ludzka znieczulica. – Wszyscy wiemy, że nawet kiedy sąsiad tłucze dziecko za ścianą reakcja jest słaba, bo boimy się konsekwencji, ciągania po sądach i kłopotów. Mam jednak wrażenie, że ta świadomość społeczna wzrasta, że jednak coraz więcej ludzi reaguje i mówi stanowczo ”nie” – uważa Aneta Motak, Fundacja SOS Dla Zwierząt.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Tak jak w Potępie, bo to właśnie dzięki głośnemu i szybkiemu ”nie” Hektor może liczyć na nowy lepszy dom. Tych, którzy męczą i zabijają zwierzęta przekonać jednak łatwo nie jest. W takich przypadkach warto się zastanowić, kto tak naprawdę zasługuje na szyld ”Uwaga zły pies”.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button