Co raz bliżej święta…
Okres przedświąteczny to dla sprzedawców bez wątpienia okres napływu gotówki. Bonusy, rabaty, wystrój, atmosfera, muzyka, zapach to tylko kilka z elementów jakimi, my – konsumenci, jesteśmy przyciągani do sklepów. Także zanim wkroczymy w szał zakupów, przygotujmy się do niego, aby nie paść ofiarą drobnych „haczyków” i „gwiazdek”.
Często wielkie tablice informują nas o zniżce na jakiś artykuł, lecz czy faktycznie jego cena uległa zmianie? Po części tak, a po części nie. Skąd taki wniosek? Sprzedawca wie, że klient przyjdzie do sklepu i kupi jeden z produktów, bo na święta trzeba dać prezent. Dlatego podwyższa delikatnie jego cenę i dodaje wielki napis promocja – 20% taniej, dodaje starą cenę ( oczywiście błędną aby kupujący zauważył, że faktycznie jest przecena). Klient, który szuka jakiegoś podarunku, prawdopodobnie zwróci uwagę na reklamowany produkt. Z racji, że jest leniwy i nie chce mu się szukać dalej, prawdopodobnie zapakuje ową rzecz do koszyka i dumnie pomaszeruje do kasy, aby zapłacić „mniej niż zwykle”. Dlatego ważne jest, że gdy chcemy coś kupić, dobrze jest przejść się po paru sklepach, aby znaleźć towar w niskiej cenie.
Innym przykładem „przedświątecznej promocji” są zakupy na kredyt. Czas świąt to okres wzmożonej sprzedaży urządzeń elektronicznych, lecz nie tylko, a większości z nich jest kupowanych właśnie na kredyt. Tu również banki, które współpracują ze sklepami, kuszą nas atrakcyjnymi pożyczkami najczęściej w systemie 3 x 0. Zero faktycznie tu występuje, ale dość często przez pierwsze 3 miesiące, później oprocentowanie rośnie. Do tego dochodzą ukryte koszty związane z przyznaniem kredytu. Nie zapominajmy o nieobowiązkowym ubezpieczeniu, bez którego marne szanse na otrzymanie pieniędzy. Dlatego należy z uwagą czytać umowę jaką podpisujemy ze sprzedawcą.
Takie przykłady można by wymieniać bez końca. Jednak jedno co nam pozostaje, to być uważnym podczas „szaleństwa przedświątecznego kupowania”.


