Codzienność niedoszłych europarlamentarzystów

Przystojny, medialny znowu, a do tego dobrze odżywiony i jakże uprzejmy. Nic więc dziwnego, że ogłoszenie “Ormaniec do wynajęcia” zainteresowało zwłaszcza żeńską część redakcji TVS. Jak się jednak okazało, to nie Marian Ormaniec, lider śląskiego PSL jest do wynajęcia, ale tablica reklamowa.
Nieustępliwa i rzetelna dziennikarka jednak zawsze sprawdza dwa razy – najlepiej u źródła. Na pytanie, za ile Ormanća by kupił lub wynajął sam zainteresowany odpowiedział: “Cena Ormańca jest bardzo wysoka, w ostatnich wyborach i także czterech pod rząd zdobyłem najwięcej głosów na liście Polskiego Stronnictwa Ludowego”.
Najważniejsze są wiara w siebie i wysoka samoocena. Zwłaszcza, kiedy zaciskając zęby trzeba patrzeć jak to inni pławią się w splendorze. – Jeśli myśli się w kategoriach celów i zadań, to się wie co robić, natomiast jeśli myśli się w kategorii łapania stanowiska, to jak się go nie złapało to faktycznie tylko współczuć – stwierdza prof Katarzyna Popiołek, psycholog.
Patrząc na zaangażowanie i cele niedoszłych europosłów współczuć nie ma czego. Już bez wzdychania, z żalem po porażce i najwyraźniej siłą eurokampanijnego rozpędu posłanka Izabela Kloc wciąż prowadzi zaciętą walkę o Euro – tym razem jednak Euro 2012 na Śląskim. – Walczyć trzeba do końca, póki ostatnia klamka nie zapadła, a myślę, że jeszcze nie zapadła – podkreśla Kloc. W końcu to, co mówią władze UEFA przecież jeszcze nic nie znaczy.
A jeśli już o klamkach mowa – to za zamkniętymi drzwiami gabinetu wojewody wielki przegrany lewicy wygrać chciał dla górnictwa 100 hinduskich milionów euro. A namówić obcokrajowca do takiej inwestycji to przecież sprawa niełatwa. – Jestem górnikiem, mam na sumieniu wybudowanie kopalni “Budryk”, więc nie jest to dla mnie zadanie nierealne – wyjaśnia Jerzy Markowski, były wiceminister gospodarki, SLD.
Dla polityka najwyraźniej “nierealne zadanie” to tylko termin ze słownika wyrazów obcych. Choć otwarcie przyznać się nie chce, wicewojewoda Adam Matusiewicz powoli przygotowuje się do wyścigu o fotel prezydenta Katowic. – Nie umiem tego jeszcze powiedzieć, prawdopodobnie na jesień rada powiatu PO będzie podejmowała decyzję w tej kwestii – przyznaje Matusiewicz. Wygląda więc na to, że wbrew pozorom nie załamała go nieoficjalna decyzja władz Platformy, które takiego zawodnika wystawiać nie chcą.
Dla Matusiewicza, Markowskiego, Kloc i Ormańca droga do europarlamentu okazała się zbyt wyboista, ale mimo europorażki pokazują, że wcale nie są politykami z dolnej półki. A ich zaangażowania przecenić się nie da.