Coraz więcej kobiet rządzi w gminach województwa śląskiego

To już właściwie koniec z prostą matematyką – teraz przyjdzie czas na skomplikowane działania budżetowe. Bożena Wieloch z gimnazjalnych sal awansowała na polityczne salony. To pierwsza w historii kłobuckiej gminy Lipie kobieta-wójt. W wyborach stanęła na przeciwko czworga kandydatów. Była bezkonkurencyjna. – W ogóle jestem za tym, żeby kobiety uczestniczyły w polityce, ponieważ uważam, że do tej pory jakoś te drzwi polityki są chyba zbyt słabo uchylone dla kobiet – stwierdza.
Również w Dąbrowie Zielonej w powiecie częstochowskim na stanowisko wójta awansowała kobieta. Tyle, że z jeszcze niższego pułapu niż gimnazjum, bo z przedszkola. Praca w placówce oświatowej to zdaniem pani wójt dobra szkoła polityki. – Gmina ma nieco więcej mieszkańców, ale wydaje mi się, że zasady działania są podobne – uważa Maria Włodarczyk, wójt Dąbrowy Zielonej.
Kobiet z oświatowym bagażem i nie tylko, w samorządowych fotelach jest coraz więcej. Wśród nich jest również Małgorzata-Mańka Szulik, która w męskim stylu po raz kolejny pokonała męskich kontrkandydatów zapewniając sobie prezydenturę Zabrza już po pierwszej turze. Natomiast Grażyna Dziedzic, swoją kobiecość wykorzysta jeszcze 5 grudnia w drugiej turze starcia o fotel prezydenta Rudy Ślaskiej.
Pań w polityce jest niemało, choć dla kobiecych organizacji wciąż niewystarczająco. – Jeżeli kobiet nie będzie przynajmniej w tych 35-ciu procentach, to nie będzie ich w organach. Trzeba przecież móc z kogoś wybrać. Jeżeli są tylko dwie kobiety na liście wyborczej, a dziesięciu mężczyzn, to nikt nie powiedział, że właśnie na te dwie kobiety elektorat zagłosuje – podkreśla Halina Sobańska ze Stowarzyszenia Aktywne Kobiety. Ale to już rola kobiet, by pokazać się z jak najlepszej strony – także tej politycznej. Wiele przykładów pokazuje jednak, że silnym i skutecznym paniom wcale nie są potrzebne parytety.