RegionWiadomość dnia

Coraz więcej ofiar i pytań

Z każdym dniem coraz więcej zniczy i coraz więcej pytań. Coraz więcej anonimowych sygnałów, że w kopalni nie wszystko było w porządku. Według jednej z relacji, w czasie kwietniowej kontroli zalano chodnik, by uniemożliwić inspektorom pomiary. – Tutaj naprawdę jest bardzo trudno złapać kogoś na gorącym uczynku, że trzyma czujnik w lutni, że trzyma czujnik na spągu, a nie pod stropem – oznajmia Wojciech Magiera, Wyższy Urząd Górniczy. W Prokuraturze Okręgowej powołano już specjalny zespół prowadzący to trudne śledztwo. Zaplanowano już kolejne przesłuchania. – Do prokuratury zgłosiła się osoba, która mediom przekazywała informacje o pewnych nieprawidłowościach związanych z pomiarami metanu w kopalni. W najbliższym czasie zostaną wykonane czynności z udziałem tej osoby – informuje Marta Zawada-Dybek, Prokuratura Okręgowa w Katowicach.

Z każdym dniem śledztwo ma nabierać tempa. Dziś po raz pierwszy w kopalni Wujek-Śląsk zebrała się komisja mająca zbadać przyczyny tej tragedii. – Z pewnością będziemy bliżej tych przyczyn po wizji lokalnej, która prawdopodobnie odbędzie się w tym tygodniu – stwierdza Piotr Luberda, członek komisji badającej przyczyny katastrofy. Wiele pytań dotyczy samej akcji ratowniczej. Dlaczego pogotowie wezwano dopiero 40 minut po wybuchu i dlaczego jeszcze później, bo po ponad godzinie, zaalarmowano Centralną Stację Ratownictwa Górniczego. – Powinni zgodnie z zasadami i przepisami, osoby z kierownictwa kopalni poinformować nas natychmiast po zaistnieniu zdarzenia – wyjaśnia Jacek Wicher, Centralna Stacja Ratownictwa Górniczego w Bytomiu.

Ryszard Fedorowski z Katowickiego Holdingu Węglowego, zapewnia, że nie poinformowanie CSRG było niedopatrzeniem, ale ani przez chwilę ranni nie pozostali bez pomocy. Karetki wezwano dopiero wtedy, gdy zorientowano się w skali tragedii. – Najpierw musimy mieć świadomość jakiego typu jest to wypadek. W pewnym momencie ta świadomość do pracowników dotarła i natychmiast zostały uruchomione wszystkie procedury. Tyle, że zamiast na pogotowie, telefonowano do okolicznych szpitali. A to zadanie pogotowia ratunkowego, które koordynuje akcję. – My w przypadkach masowych ustalamy miejsca, do których mają zostać przewiezieni poszkodowani – mówi dr Michał Świerszcz, koordynator akcji.

W siemianowickim Centrum Leczenia Oparzeń zmarł dziś 46-letni górnik z Rudy Śląskiej. To 15. ofiara wybuchu metanu w kopalni Śląsk. – To był ten stan, który ciężki był już od samego początku – stwierdza dr Mariusz Nowak, dyrektor Centrum Leczenia Oparzeń. W sumie w szpitalach wciąż przebywa 37. poszkodowanych w wypadku w rudzkiej kopalni. Do domów wróciło dwóch górników leczonych w Sosnowcu. Stan jednego z przebywających tam pogorszył się w ciągu ostatniej doby. – Pacjent jest niewydolny krążeniowo, oddechowo, wentylowany respiratorem. Stan jego jest krytycznie ciężki – informuje dr Tadeusz Bold, Wojewódzki Szpital Specjalistyczny nr 5 w Sosnowcu.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Wciąż powiększa się grono chcących wesprzeć finansowo rodziny zabitych górników. Pomoc zapowiedział już śląski Caritas oraz wojewoda. – Każda z poszkodowanych rodzin otrzyma z budżetu urzędu wojewódzkiego kwotę 10 tysięcy złotych – deklaruje Adam Matusiewicz, wicewojewoda śląski.

Z budżetu państwa na ten cel przeznaczono 560 tysięcy złotych.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button