Coraz większe szansę Buzka
Wydaje się, że poglądy poszczególnych delegacji są sprzyjające Buzkowi” – powiedział Tusk w rozmowie z dziennikarzami po zakończeniu pierwszego dnia szczytu UE w Brukseli. Jak poinformował, Polska może liczyć także na przychylność francuskich eurodeputowanych należących do Europejskiej Partii Ludowej (EPL). Pytany czy prezydent Francji Nicolas Sarkozy namawiał premiera Włoch Silvio Berlusconiego do rezygnacji z kandydatury Mario Mauro Tusk powiedział: “Nie, nic nie wiem na ten temat. To są ludzie wszyscy delikatni wobec siebie, więc nikt na nikim gwałtu nie będzie wykonywał”. Tusk przyznał też, że prezydent Kaczyński – zgodnie z zapowiedziami – pomógł w szukaniu poparcia dla kandydatury Buzka na szczycie UE. Jak dodał, prezydent przekazał informacje, że Buzek ma pełne poparcie jego i eurodeputowanych PiS. “To wzmacnia naszą pozycję. Jestem zadowolony ze współpracy z prezydentem” – podkreślił premier.
Tusk powiedział też, że na szczycie odbył się kolejny etap walki o to, aby unijne ambicje w walce ze zmianami klimatycznymi na świecie nie były groźne dla Polski. “Udało się przeforsować taki zapis (we wnioskach końcowych), który ma decydować o podziale finansowych zobowiązań na rzecz ochrony klimatu. Znowu trochę udało się ugrać w tych kwestiach finansowo-gospodarczo-klimatycznych” – zaznaczył. Chodzi o negocjacje klimatyczne, które w grudniu br. w Kopenhadze mają zakończyć się podpisaniem nowego porozumienia o redukcji emisji CO2 na świecie. Sukces tego spotkania zależy w dużej mierze od tego, czy i za ile kraje rozwijające się zechcą wesprzeć wysiłki uprzemysłowionych potęg w walce ze zmianami klimatycznymi. Potrzeby unijni eksperci szacują na 100 mld euro rocznie do 2020 roku, ale wciąż nie wiadomo, jak rozłożyć to wsparcie między bogatszymi krajami. Jeśli chodzi o udział UE, to szacuje się go na 30-35 mld euro rocznie.
Zgodnie z uzyskanym przez PAP projektem wniosków końcowych szczytu, przywódcy nie przesądzą drażliwej dla Polski kwestii, jak podzielić składkę między kraje członkowskie. Jeszcze przed szczytem polski rząd zagwarantował sobie, by nie zapadła teraz decyzja o liczeniu na podstawie wysokich w Polsce, ze względu na energetykę opartą na węglu, emisji CO2. Warszawa kategorycznie odrzuca tę propozycję, twierdząc, że zapłaciłaby w takim wariancie nieproporcjonalnie dużo – nawet do 12 proc. Ta kwestia jest wciąż otwarta, co potwierdza zapis, jaki znalazł się w projekcie wniosków końcowych spotkania. Konkretne decyzje przełożono na unijny szczyt w październiku.