Po raz pierwszy w historii polskiego górnictwa doszło do sytuacji, żeby trzeba było przerwać wydobycie z powodu epidemii wśród załogi. W Polskiej Grupie Górniczej z tym problem borykają się od końca kwietnia kopalnie Jankowice w Rybniku i Murcki-Staszic w Katowicach. W tym tygodniu ograniczono wydobycie w kopalni Sośnica w Gliwicach. Zakażenia wykryto też wśród pracowników innych spółek węglowych.
Ruszcie tropem zbrodni w TVS!
Najpierw były Jankowice i Murcki-Staszic. Z powodu dużej liczby zakażeń, konieczności objęcia kwarantanną znacznej części załogi, a także ogromnej absencji spowodowanej zwolnieniami lekarskimi, czy opieką, 27 kwietnia zapadła decyzja o wstrzymaniu wydobycia w tych zakładach. Początkowo przerwa miała potrwać tydzień, ale została wydłużona do 10 maja. Od 6 maja przerwano produkcję w kopalnia Sośnica w Gliwicach. Dane z 6 maja wskazywały, że przeszło 50 pracowników zakładu ma pozytywny wynik testu na obecność koronawirusa, a na kwarantannie jest przeszło stu.
– Pracuję w kopalni od 29 lat. Były naprawdę różne sytuacje, różne zagrożenia, ale nikt nigdy nawet nie pomyślał, że kopalnia zatrzyma wydobycie z powodu epidemii – mówi Bogusław Mączka, przewodniczący „Solidarności” w kopalni Sośnica. – To jest naprawdę trudna sytuacja, bo kopalnia jest specyficznym zakładem. Tu nie można, jak w fabryce na powierzchni, wyłączyć maszyny, zgasić światło i na kilka tygodni zamknąć zakład. Gdybyśmy tak zrobili, to nie byłoby do czego wracać. Można ograniczyć wydobycie, ale ruch zakładu trzeba utrzymać – podkreśla przewodniczący.
I w Jankowicach, i w kopalni Murcki-Staszic, i w Sośnicy, mimo wstrzymania wydobycia, górnicy wciąż zjeżdżają pod ziemię. Cały czas trzeba wykonywać prace związane m.in. z wentylacją, ochroną przeciwpożarową i odwadnianiem.
– Obawialiśmy, że zakażenia pojawią się wśród pracowników kopalni, choć mieliśmy nadzieję, że mimo wszystko jakoś nas to ominie. Podjęte środki bezpieczeństwa naprawdę mogły robić wrażenie, ale z drugiej strony, każdy, kto pracował na dole, wie, że pewnych sytuacji nie można uniknąć. To nie jest szpitalna sala operacyjna – podkreśla Bogusław Mączka.
Zaznacza, że biuro „Solidarności” w kopalni jest czynne cały czas. On dyżuruje na przemian ze swoim zastępcą. – Szczególnie w tak trudnym czasie jak teraz musimy być dyspozycyjni praktycznie całą dobę. Wielu spraw nie można załatwić na telefon. Ludzie mają naprawdę różne sytuacje życiowe.
Do tego dochodzi strach o zdrowie, o bezpieczeństwo, o byt rodziny. Staramy się trzymać wszyscy razem. Kupiliśmy środki ochrony osobistej, maski, rękawice, płyn do dezynfekcji i rozdajemy je członkom naszego związku, ale jeśli przychodzi ktoś, kto nie jest z naszej organizacji i prosi o pomoc, to też pomagamy. Wiemy, jak ważna jest solidarność – dodaje przewodniczący.
Jak poinformowała PGG, w spółce zintensyfikowano wszystkie działania związane z profilaktyką i wprowadzono daleko posunięte procedury ochronne. – W sposób ciągły przeprowadzane są testy wśród pracowników przebywających na kwarantannie. Spółka uruchomiła dodatkowe 4 wymazobusy, które służą do badań pracowników PGG S.A.
Systematycznie przeprowadzana jest także dezynfekcja najbardziej newralgicznych miejsc – łaźni, lampowni, cechowni i ważnych ciągów komunikacyjnych. Codziennie odbywa się pomiar temperatury u wchodzących na teren zakładu pracowników. W każdym oddziale PGG S.A. powołany został sztab kryzysowy, który na bieżąco koordynuje działania związane z zapewnieniem pracownikom bezpieczeństwa – podkreślono w komunikacie opublikowanym na stronie internetowej PGG.
Według stanu na 6 maja wśród pracowników kopalń i zakładów Polskiej Grupy Górniczej stwierdzono w sumie 360 przypadków zakażeń koronawirusem. Najwięcej w rybnickiej kopalni Jankowice, gdzie zakażonych jest 197 pracowników i w katowickiej kopalni Murcki-Staszic – 105. W kopalni Sośnica pozytywne wyniki testów mają 53 osoby. Pojedyncze przypadki stwierdzono w kopalniach Marcel i Bielszowice oraz w Zakładzie Górniczych Robót Inwestycyjnych. W sumie kwarantanną objęto 1489 pracowników PGG.
Jastrzębska Spółka Węglowa poinformowała, że zakażenie stwierdzono u 14 górników z kopalni Pniówek w Pawłowicach oraz u 4 pracowników firmy świadczącej usługi dla tego zakładu. Tam jednak na razie nie zapadła decyzja o wstrzymaniu wydobycia. Obecność koronawirusa potwierdzono również u 23 górników z bytomskiej kopalni Bobrek-Piekary, należącej do spółki Węglokoks Kraj. Ten zakład też pracuje normalnie.
Źródło: Śląsko-Dąbrowska Solidarność