Cysterna w ogniu

Blisko 10 milionów litrów wody i prawie doby potrzebowali strażacy na ugaszenie wypełnionej gazem cysterny, która wczoraj wieczorem niemal zwaliła wiadukt w centrum Chrzanowa. – Dwadzieścia jeden ton ciekłego propanu-butanu to jest taka jeżdżąca bomba i wydaje mi się, że to jest ogromne zagrożenie – stwierdza brygadier Andrzej Mróz, komendant wojewódzkiej straży pożarnej w Krakowie.
Przed tym zagrożeniem chroniło ludzi ponad 100 strażaków. W akcję i organizację pasa bezpieczeństwa o promieniu 300 metrów zaangażowano też 40 samochodów ratowniczych. – Domy są dosłownie koło tego pożaru. Tam część ludzi ewakuowali – mówi Andrzej Chochliński.
Swoje domy, sklepy i cały dobytek zostawić musiało ponad pół setki osób. – Myśmy zostali, bo tam cały dorobek tych kilku miesięcy został. Zostały pieniądze, został towar, zostało wszystko. Całą noc tu siedzimy, bo nie wiadomo – jak to wybuchnie, trzeba to jakoś zabezpieczyć – mówi Barbara Zając.
Sześciometrowy słup ognia, sparaliżowane miasto i ogromny strach. A wszystko, jak się wydaje, przez zwykłą nieuwagę kierowcy cysterny. – Stoi znak ograniczający wysokość do chyba 2,5 m i nośność do 2,5 t. także ciężarowe auta nie miały prawa tam wjeżdżać. Kierowca albo się zagapił albo nie zwrócił uwagi na ten znak – uważa Władysław Molendowicz. – Zobaczyłam wyjeżdżającą spod mostu ciężarówkę, z której zaczęły wyskakiwały iskry, kiedy ocierała się o niego – dodaje Anna Bąk.
I tylko błyskawiczna akcja strażaków polegająca na chłodzeniu cysterny sprawiła, że nie doszło do rozszczelnienia i katastrofy z wieloma ofiarami. – W momencie, w którym nastąpiłoby takie rozszczelnienie, że ten ciekły gaz wylałby się odparował, to wolę nie być Kassandrą i takich wizji nie snuć – mówi brygadier Andrzej Mróz.
Akcja ratunkowa wymagała od strażaków precyzji i ogromnego doświadczenia, bo zaledwie chwila nieuwagi mogła spowodować wybuch. Strażacy mogli robić tylko jedno… – Pozwolić mu się palić w tym konkretnym przypadku. Byłoby to nierozsądne gdybyśmy spróbowali przy tym ciśnieniu i uszkodzonej cysternie zrobić cokolwiek innego – stwierdza mł. brygadier Marek Bębenek, straż pożarna w Chrzanowie.
Kierowca, który ignorując przepisy wjechał pod wiadukt odpowie za spowodowanie zagrożenia katastrofą w ruchu lądowym za co grozi mu nawet 10 lat więzienia.