RegionSportWiadomość dnia

Czas na podsumowanie Pucharu Świata w Wiśle. Nie było idealnie. Dlaczego?

Grunt to zostawić po sobie dobre wrażenie. Pod każdym względem. Organizacyjnym i czysto sportowym. Fani skoków, którzy już od wczesnych godzin rannych zbierali się pod skocznią Adama Małysza, nie mieli żadnych wątpliwości, że te zawody będą należeć do Polaków. – To są nasze skocznie i Stoch musi wygrać. Wiem, że wygra – mówił Jerzy Hubica, fan skoków narciarskich. Po pierwszej serii przyszło pierwsze rozczarowanie formą naszych skoczków.

Zdecydowanie lepiej kibice oceniali za to organizacje zawodów i atmosferę, jaka panowała w Wiśle. – W Zakopanym jest tak, że skoczkowie są odizolowani od kibiców, a tu jest tak, że można do nich podejść, zdjęcia jakieś fajne porobić, autografy – mówi Roman Drewniok, fan skoków narciarskich.

Rodzime miasto Małysza przyciągnęło kibiców z całej Polski. – Małysz zaraził ludzi skokami i to jest fajne, że ludzie tym dzisiaj żyją, jest Kamil, jest reszta chłopaków, którzy skaczą. To jest fajne, że nie ma tylko jednego skoczka. Mamy reprezentację, jeden ma słabszy dzień, drugi skacze. Trzymamy kciuki i się bawimy bardzo fajnie – mówi Tomasz Żak, fan skoków narciarskich.

Fajnie bawili się u nas też sami skoczkowie. – Lubimy u was skakać. podoba nam się atmosfera, jaka tu panuje. Było dużo ludzi, byli głośni, ogólne wrażenia mamy jak najbardziej pozytywne – zaznacza Rune Velta, reprezentant Norwegii w skokach narciarskich.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Dobre humory zepsuł jednak przykry incydent. W nocy z wtorku na środę złodzieje okradli pokoje hotelowe uczestników konkursu. Norwegom i Czechom skradziono rzeczy prywatne oraz sprzęt elektroniczny. Zniknął też portfel Martina Schmidta. – W naszej ocenie to wina poniekąd leży w tych samych poszkodowanych, bo z naszych ustaleń wynika i z relacji tych poszkodowanych, że wychodząc z pokoju nie zamknęli tego pokoju, co ułatwiło sprawę złodziejom – informuje podkom. Marek Wręczycki, KWP w Katowicach. Którzy posługując się fałszywymi akredytacjami, dostali się do hotelu. Wyłapał ich hotelowy monitoring. – To, że drzwi nie były zamknięte, to nie tłumaczy złodziei, ale imprezy na całym świecie mają to do siebie, że kiedy jest zgromadzonych więcej ludzi, to za tymi ludźmi przyjeżdżają ludzie o profesjach, które nam nie są potrzebne tutaj – mówi Jan Poloczek, burmistrz Wisły.

Najmniej poszkodowany wydaje się Martin Schmitt, któremu z portfela zniknęło 150 euro. Najwięcej stracili Norwegowie, których straty wycenia się na blisko trzydzieści tysięcy złotych. – Oczywiście jest to smutne, to co się wydarzyło, ale jak widać nie wpłynęło to na nasze występy. Zdarza się, tak bywa, idziemy do przodu – stwierdza Anders Bardal, reprezentant Norwegii w skokach narciarskich.

Pytanie, czy równie szybko zapomną o tym obserwatorzy konkursu. Wisła przecież cały czas liczy, że w kalendarzu Pucharu Świata zagości na stałe. A zaliczając takie wpadki, widoki na to nie są już tak oczywiste.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button