Czekając na rozkaz

Jeden celny strzał to niewiele, ale jeden chybiony może spowodować nieszczęście. Z tego założenia wychodzą żołnierze, którzy właśnie zakończyli przygotowania do misji w Czadzie. – Jedziemy wszyscy z tym przekonaniem, że tak jak wyjedzemy tak wszyscy wrócimy i spełnimy tę misję, która mamy do spełnienia – powiedział st. szer. Krzysztof Kondora, OSŻW Gliwice.
A ona różni się od tych w Iraku, czy Afganistanie. Bo nastawiona jest nie na walkę z terrorystami, a na ochronę cywilów przed bandyckimi bojówkami. – Do tej pory nigdy nie mieliśmy kontaktu z uchodźcami. Zadaniem, które polega na ochronie obozu uchodźców, czyli zabezpiecznie funkcjonowania obozu dostarczanie wody, żywności i ochronę konwojów z ludnością, która przekracza granice – tłumaczy generał dywizji Waldemar Skrzypczak, dowódca wojsk lądowych.
W sumie pod opieką żołnierzy ONZ pozostaje w Czadzie blisko 300 tysięcy ludzi. Uchodźców, których zwyczajów i mentalności nauczyła się już pierwsza zmiana polskich żołnierzy w Afryce. – Nie ma żadnych przeszkód i problemów w nawiązywaniu współpracy i udzielaniu pomocy ludności miejscowej oraz uchodźcom – mówi ppłk. Maciej Siudak, dowódca PKW w Czadzie.
Nie znaczy to jednak, że naszym żołnieżom nic nie grozi. Ostatnie manewry na poligonie w Świętoszowie miały przygotować ich do walki z uzbrojonymi bojówkami podczas ochrony konwojów z pomocą humanitarną oraz uchodźców. Sami żołnierze nie obawiają się jednak wrogów, a czegoś z czym walczyć trudno. – Choroby, które są tutaj dla nas nieznane, to może być jedyne zagrożenie – oznajmił Piotr Polniak, plutonowy OSZW w Gliwicacach.
Lecz zanim zaczną walczyć z cholerą i tropikalnymi infekcjami, muszą przezwyciężyć opór najbliższych. – Żona nie przyjęła tego tak dobrze i rozpłakała się, jak to żona – mówi st. szer. Krzysztof Kondora, OSŻW Gliwice.
Pierwsza zmiana polskich żołnierzy, która niebawem wróci z Afryki stacjonowała tam w porze deszczowej. Wilgoć i wysoka temperatura zweryfikowały ich przygotowanie do misji. – W porze deszczowej nie tylko nasz sprzęt ma problemy, wszystek sprzęt ma problemy, wszystek sprzęt tonie – dodaje Waldemar Skrzypczak.
A na następne pół roku z pewnością zatopią się w tęsknocie, niektórzy nieżonaci żołnierze kontyngetu. – Jestem kawalerem, mam kilka fajnych koleżanek – mówi Piotr Polniak, plutonowy OSZW w Gliwicacach.
A te na pewno zaczekają. Bo w życiu jak w piosence – męska rzecz być daleko, a kobiet – wiernie czekać.