Czy będzie strajk w szpitalu w Rudzie Śląskiej?

Problemy miały zacząć się pierwszego kwietnia kiedy szpital miejski stał się spółką prawa handlowego, a prezesem został Marek Labus. – Dla nas ten pan jest tu do wykonania jednego zadania, pozwalniania części ludzi. Próbuje wszystkich przerzucić na kontrakty, gdyż wtedy zakres ochrony prawnej pracownika jest mniejszy. Walczy zatem ze związkiem zawodowym lekarzy, zdążył też już zastraszyć część lekarzy poprzez zwolnienie paru działaczy związkowych. Więcej tu chaotycznych działań niż próby wyjścia z sytuacji – mówi Tomasz Underman, wiceprzewodniczący ZZL w Polsce.
Receptą dla szpitala miała być restrukturyzacja, ale lekarze czują się oszukani. Już przygotowują się do protestu, o czym głośno mówili kilka dni temu podczas manifestacji przed urzędem miasta. – Zostało ogłoszone pogotowie strajkowe w szpitalu miejskim w Rudzie Śląskiej i wdrożono wszelkie procedury prowadzące do strajku generalnego – ogłosił Krzysztof Kopiński, otopeda. Na ulice tak jak górnicy na razie wychodzić nie zamierzają bo nie strajk jest tutaj najważniejszy. – Nie chcemy strajku za wszelką cenę, nie jest to dla nas dobro samo w sobie. Chcemy po prostu dobra tego szpitala, bo to jest miejsce naszej pracy i dobra mieszkańców, bo to oni się tutaj leczą – mówi Kopiński. Jego zdaniem leczyć i pracować jest tutaj coraz trudniej.
– Tu nie ma komfortu pracy, tu nie ma komfortu leczenia to bedzie sie odbijało na wszystkim.
Tak jak odbijają się na sytuacji finansowej miasta wszystkie decyzje prezydenta – dodaje opozycyjny radny Teodor Howaniec. – Prezydent swoje decyzje często podejmuje za fachowców. On decydował kiedy zakupić sprzęt czy w jakim kierunku szły zmiany w przeprofilowaniu struktury tego szpitala – wyjaśnia Howaniec. Z tych zmian prezydent jest zadowolony, bo jak przekonuje szpital działa dobrze, przyjmuje i dobrze leczy pacjentów. – Z tego co wiem szpital otrzymuje zgodnie z kontraktem zawartym z NFZ środki na bieżącą działalność, także sytuacja jest dobra – tłumaczy Andrzej Stania, prezydent Rudy Śląskiej.
Jeśli nie wspominać o zadłużeniu na ponad 13 milionów złotych jeszcze sprzed przekształcenia szpitala dodają związkowcy. Jak faktycznie wyglądają finanse chcieliśmy zapytać prezesa spółki, ale nie znalazł dla nas czasu. Zdaniem związkowców dla nich tez go nie ma. – Nie ma woli dialogu. Sprawą zajął się związek, my lekarze się nie boimy i po prostu będziemy walczyć – mówi Underman.
Być może tak jak górnicy, którzy wyszli na ulice broniąc swoich miejsc pracy, chyba że wcześniej znajdzie się lekarstwo na problemy rudzkiego szpitala.