RegionWiadomość dnia

Czy doczekamy się spalarni śmieci w naszej aglomeracji?

Wszystko do jednego worka – powiedzenie, które dobrze pasuje do tego, co robi się ze śmieciami w aglomeracji śląskiej. – Mamy 730 tys. na dzień dzisiejszy ton odpadów – informuje dr Lidia Sieja, Instytut Ekologii Terenów Uprzemysłowionych. Tyle rocznie produkują mieszkańcy czternastu miast Górnośląskiego Związku Metropolitalnego. Z raportu przygotowanego na zlecenie GZM wynika, że raptem 1/15 z tego, czyli 50 tys. ton trafia do recyklingu. Reszta ląduje na składowiskach, a mogłaby w spalarni. – Że jest to technologia najbardziej przyjazna środowisku o tym świadczy fakt, że 400 takich instalacji funkcjonuje w Europie z dobrym skutkiem i z dobrymi efektami – mówi dr Lidia Sieja. Tak jak choćby w Sztokholmie, czy tu w Wiedniu.

Efekty pracy nad tworzeniem spalarni na terenie GZM-u wciąż są jednak mizerne. Przewodniczący związku zapowiadał, że do końca czerwca poznamy firmę, która sfinansuje jej budowę. Minęło jednak kolejne pół roku i sprawa nie posunęła się do przodu. – Mniej pośpiechu, więcej racjonalnego myślenia, analiz i tworzenia takiej wspólnej koncepcji – mówi Dawid Kostempski, przewodniczący zarządu GZM, prezydent Świętochłowic.

Koncepcji nie ma i niewiele wskazuje na to, że szybko będzie. Choćby dlatego, że kilka miast rozpoczęło albo niedługo rozpocznie budowę własnych instalacji. Wprawdzie śmieci nie będzie się w nich spalać, ale zastosowane technologie pozwolą bezboleśnie finansowo na jakiś czas poradzić sobie z tym palącym problemem. – Od 2013 roku, od półrocza wchodzą ostre przepisy kar. Do tych przepisów dostosujemy się budując te instalacje, które są budowane w Sosnowcu, Tychach, Katowicach i już w Dąbrowie Górniczej – informuje Kazimierz Górski, prezydent Sosnowca.

To jednak rozwiązanie tymczasowe i nie do końca skuteczne. Po mechaniczno – biologicznym przekształcaniu zostaje około 50% odpadów. Z którymi coś trzeba będzie zrobić tu na miejscu. Śmieciowa turystyka nie wchodzi w grę. – Odpady zmieszane muszą być przetwarzane w tym regionie, w którym zostały wytworzone. To znaczy już nie będzie takich sytuacji, że odpady ze Śląska będą wędrowały do Bełchatowa, czy będą wędrowały poza województwo, a nawet w ramach województwa – mówi Jerzy Ziora, Urząd Marszałkowski Województwa Śląskiego.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Problem w aglomeracji rozwiązałaby spalarnia, która pierwotnie miała stanąć w Rudzie Śląskiej, ale zaprotestowali mieszkańcy. Teraz mówi się o Chorzowie albo Mysłowicach. – To nie jest problem w tym, gdzie można taką instalację wybudować. Natomiast problemem jest to, kto ma sfinansować tę instalację – stwierdza Marcin Krupa, wiceprezydent Katowic.

To też jednak problem pozorny. Co najmniej kilka firm, jest poważnie zainteresowanych zainwestowaniem na śląskim rynku. Opieszałość miast członków GZM-u wcale nie musi być zaporą nie do przejścia. – Niekoniecznie musi być partnerem przy budowie takiego projektu GZM. To może być związek kilku miast, mogą to być indywidualne miasta. Wszystko zależy od tego, ile miasto jest w stanie zagwarantować odpadów – wyjaśnia Izabela Van den Bossche, Fortum. Cały GZM jest w stanie zagwarantować wystarczająco dużo. Ale śmieci z kilku największych miast też powinny wystarczyć.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button