RegionWiadomość dnia

Czy na Śląsku i w Zagłębiu grozi nam powódź? Poziom wody w rzekach gwałtownie rośnie

Ulewne deszcze i ich skutki, od kilku dni wywołują nie tylko zainteresowanie tych, którzy już doświadczyli siły żywiołu. – Przeżyliśmy powódź w 2010 roku i 1997. Wiemy jakie skutki powódź potrafi wyrządzić i takie informacje Niemiec, czy z Czech wzbudzają w nas niepokój – mówi Michał Kucz. Informacje o fali powodziowej w stolicy Czech tym bardziej niepokojące, że ostatnią powódź na Śląsku wywołała głównie wielka woda z południa. Niepokoi też fakt, że poziom wód w regionie nieustannie się podnosi. W Sosnowcu na Przemszy o ponad 20 centymetrów przekroczony został stan ostrzegawczy. Na Brynicy Między Piekarami a Bobrownikami to już prawie pół metra. Mała Panew w Krupskim Młynie też nieustannie wzbiera.  Henryk Morkisz z Bierunia po każdej ulewie przychodzi nad rzekę. – Śledzę nie tylko te chmury, ale i prognozę pogody w internecie. Tutaj na rejon Bierunia, bo człowiek jeżeli raz to już przeżył, to w tym strachu żyje.

W trakcie powodzi w 2010 roku stracił cały dobytek życia. Na odbudowę domu wydał ponad 150 tysięcy złotych. Jak twierdzi po kolejnej powodzi już się nie podniesie. O skutkach minionej powodzi nie potrafi zapomnieć też Józef Wróbel. Choć jego dom nie ucierpiał, ruszył z pomocą sąsiadom, których domy zostały zalane aż po same dachy. – Mam auto dostawcze, które używam na co dzień w swojej firmie. Od drugiego dnia powodzi do grudnia ponad 100 tysięcy kilometrów autem przejechałem. Przewiozło mnóstwo ton żywności, mebli. Wszystkie co było do przewiezienia i ludzi także. Każdego grzmotu boją się też mieszkańcy bloków w Bieruniu. Trzy lata temu woda wdzierała się na wysokość pierwszego piętra. – Ta woda stała 5-6 tygodni. Nikt nic nie robił, tak to stało – wspomina Helena Czyszczoń.

Teraz wały przeciwpowodziowe przynajmniej w Bieruniu w większości są nowe. Mieszkańcy liczą na to, że tym razem ulewy ich nie przerwą. Strażacy mimo kolejnych opadów deszczu uspokajają. – W tej chwili nie mamy praktycznie żadnych zgłoszeń, jeśli chodzi o podtopienia. Jeżeli są to pojedyncze – informuje st. kap. Aneta Gołębiowska, Komenda Wojewódzka Straży Pożarnej w Katowicach. Pojedyncze co nie oznacza, że nie uciążliwe. Marek Giędosz z Radzionkowa dziś w piwnicy tonął po kolana. – Pompujemy wodę sami, ale już dzisiaj musieliśmy wezwać straż pożarną z tego względu, że poziom wody był bardzo wysoki.

Takich zgłoszeń dziś strażacy w regionie mieli dziesiątki. Eksperci od pogody dobrych wieści nie mają. – Niestety opady deszczu mogą nam towarzyszyć przez najbliższe dni. Jesteśmy w takiej zatoce niżowej – wyjaśnia Bogusława Zagoła, stacja meteorologiczna przy Planetarium Śląskim. Zatoce obfitej w deszcz. Miejscami spaść może go nawet do 30 litrów na metr kwadratowy.

Ciąg dalszy artykułu poniżej
Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button