Region

Czyja droga?

Przystanek autobusowy – choć niebezpieczny – to dla mieszkańców Bierunia codzienność, na którą nic poradzić nie mogą. Wszystko przez jeden dokument. – Kiedyś administrator terenu, czyli miasto Tychy, prezydent Dziuba nie nadał tej drodze statusu drogi publicznej, a miał do tego prawo – mówi Ludwik Jagoda, burmistrz Bierunia.

I tak od kilku lat. Między Tychami i Bieruniem, gdy chodzi o Fiata, o porozumienie trudno. To właśnie niebezpieczeństwa czyhające na drodze leżącej na terenie fabryki stały się przyczyną sporu. – Musi temat wrócić, musi dojść do rozmów w tym przedmiocie i myślę, że dojdziemy do konsensusu. Blisko siebie żyjemy, wiele lat współpracujemy i uważam, że przy stole można ten problem rozwiązać, pod warunkiem, że się chce – uważa Jagoda.

Chce – oświęcimski PKS. Sytuacji, w której takimi problemami na drodze łączącej Bieruń z Lędzinami nikt zająć się nie zamierza – powiedział dość. A na karach, za duże nawet dwudziestominutowe opóźnienia, miesięcznie tracił nawet 4 tysiące złotych. Firma zagroziła zerwaniem umowy z Bieruniem, o ile sytuacja na drodze się nie zmieni. – Pojawiają się trudności z dogadaniem się, co do płatności tych kar. Staramy się pomniejszyć te kary, bo nie są one zawinione przez nasz transport – wyjaśnia Jerzy Latusek, członek zarządu PKSiS Oświęcim.

Przez kogo – trudno powiedzieć. Bo droga, choć to wyjazd z Bierunia, biegnie w Tychach, a zarządza nią Fiat. Drogę blokują wyjeżdżające z fabryki lawety. Ale to już niedługo ma się zmienić, bo Tychy znalazły sposób na bieruńskie żale. – Miasto w najbliższych dniach zwróci się z pismem do prezesów Fiata o to, żeby przekazało tę drogę na rzecz Tychów, a wtedy będziemy mogli się na pewno nią zająć, zrobić pobocza i zatoczki dla autobusów – przyznaje Aleksandra Cieślik, rzecznik prasowy UM w Tychach.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Fiat propozycji oddania drogi miastu skomentować nie chciał. A szkoda, bo męska decyzja firmy mogłaby stać się pierwszym krokiem do zażegnania bieruńsko-tyskich animozji. A to, jak mówią specjaliści – proste nie będzie. – Wszystkie argumenty, które mogą posłużyć w tym sporze jako pewien element wymiany, czy podtrzymania tego konfliktu, sporu – wszystkie temu służą – uważa dr Tomasz Słupik, politolog.

Dobrze, jeżeli tak jak w tym przypadku – służą przede wszystkim bezpieczeństwu i komfortowi mieszkańców – niezależnie od tego, po której strony miedzy mieszkają.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button