Deklaracja woli

Czasem zastanawia się kim był, myśli o jego rodzinie, bo to na pewno wspaniali ludzie skoro zgodzili się na coś takiego. Był czternaście lat młodszy. Tylko tyle Teresa Bula wie o mężczyźnie, który ginąc – uratował jej życie. – Trudno w to uwierzyć, ale żyję. Żyję i jestem na tym świecie i mogę patrzeć na wszytsko co mnie otacza. Mam wrażenie, że żyję 3,5 roku w ciągłym zachwycie – mówi Teresa Bula, żyje z przeszczepioną wątrobą.
Szanse na nowe życie każdego roku dostaje tysiąc osób. Niektórzy na przeszczep czekać muszą nawet kilka lat. Na telefon czekał Zdzisław Modzelewski. W zeszłym roku był jednym z kilku w Polsce, którym przeszczepiono płuco. – Żyje się lepiej niż przed przeszczepem. Bo wcześniej było leżenie w łóżku i oddychanie tlenem, ciężko było iść nawet do łazienki – mówi Modzelewski
Ideę przeszczepania narządów popiera 90% Polaków a 78% deklaruje gotowość oddania narządów po swojej śmierci. Mimo to, rodzina zmarłego często na to się nie zgadza. Właśnie dlatego organizatorzy kampanii społecznej na rzecz transplantacji przekonują o tym, jak ważne jest podpisanie “oświadczenia woli”.
Osoba, która takie oswiadczenie podpisze bezwarunkowo zgadza się na oddanie narzadów i nawet najbiliżsi takiej decyzji zmienić nie mogą. – To brzmi brutalnie, ale ta osoba i tak by umarła. Więc możemy uszlachetnić jego jego śmierć poprzez możliwość przeszczepu i uratowania życia – uważa lek. Anna Barańska-Kossakowska, Śląskie Centrum Chorób Serca.
Wahają się dawcy, ale często i potrzebujący – bo choć niewielkie – zawsze istnieje zagrożenie, że operacja może się nie udać. – Przyzwyczaiłem się do tego swojego serduszka. Jakie jest takie jest, a nie wiem co będzie potem – stwierdza Zbigniew Pasoń, który czeka na serce.
Jednak ci, u których przeszczep się udał mówią, że ta szansa warta jest każdego ryzyka.