RegionWiadomość dnia

Dlaczego trener Pikuta stracił pracę? Rodzice stają w jego obronie

Bardzo nas to poruszyło. Prawie każdy płakał. Byliśmy bardzo wstrząśnięci i zdenerwowani – opowiada Kacper Paździor, MCKS Czeladź. Tak reagowali właściwie wszyscy, gdy dowiedzieli się, że to już prawdopodobnie koniec ich gry w barwach czeladzkiego MCKS-u. – Po prostu nam zakomunikowano sucho swoją decyzję. Czyli nieprzedłużona umowa z trenerem Pikutą i nas praktycznie nie ma, bo oni dobrze wiedzą, że my się utożsamiamy, dzieci nasze utożsamiają się z trenerem, jako swoim wychowawcą – stwierdza Mirosław Paździor, ojciec zawodnika.

To właśnie wysiłek trenera doprowadził do tego, że drużyna z ostatniego miejsca w tabeli nagle zaczęła wygrywać. – W Zagłębiu na treningach był jeden wielki chaos. Dzieci robiły co chciały. Wyniki były praktycznie żadne. Tu była przede wszystkim dyscyplina – wspomina Magdalena Słowikowska, matka zawodnika. Dyscyplina, którą drużyna zaakceptowała. Chłopcy nie wyobrażali sobie by można było opuścić choć jeden trening. Bo w końcu było warto. Trener uczył nie tylko jak radzić sobie z piłką i przeciwnikiem. – Trener nam mówił, że drużyna nie może się kłócić, bo będziemy później źle grać. Nie będziemy się rozumieć, nie będziemy sobie podawać piłki. Trener powiedział, że musimy być drużyną – jak rodzina – opisuje Maciej Migas, MCKS Czeladź.

Jednak gdy tylko zaczęły się sukcesy zaczęły się również problemy. – Z perspektywy czasu oceniając tę sytuację mogę powiedzieć tyle, że model pracy jaki przyjąłem w klubie nie odpowiada i chyba sekcja nie jest przygotowana na ten model pracy – tłumaczy Bogdan Pikuta. Bo tu wszyscy twierdzą, że zarząd klubu o Bogdana Pikutę był po prostu zazdrosny. Miał najlepszy kontakt z zawodnikami i rodzicami, a tym samym podważył autorytet prezesa. Oficjalny powód zwolnienia jest jednak zupełnie inny: – Nie podpisaliśmy z panem Pikutą umowy o dalszą współpracę. Dzieci zostają w klubie, ale decyzja należy do rodziców – wyjaśnia Marian Kroczek, wiceprezes MCKS-u Czeladź.

W konflikt pomiędzy drużyną a prezesem klubu zaangażowały się również władze miasta i starostwa. Te jednak jak twierdzą na ostateczne decyzje wpływu nie mają. Jedno jest pewne Bogdan Pikuta bez pracy raczej nie pozostanie. – Chcemy bazować na własnych zawodnikach i swoich wychowankach. A tym się trzeba umieć zająć. Pikuta nie tylko jako trener, ale również jako manager się sprawdzał – uważa Paweł Mysłek, wiceprezes Górnika Piaski.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Opinie, że jeżeli Bogdan nie będzie trenerem w tym zespole, to oni rezygnują z gry w piłkę i idą kopać tę piłkę do innego klubu powinno działaczom klubu dać dużo do myślenia – dodaje Marek Hajkowski, dziennikarz sportowy.

Analiza ostatnich zagrań władz klubu raczej dowodzi, że ze skuteczną taktyką niewiele mają one wspólnego.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button