Region

Do sądu za utajnienie wyników kontroli?

Katowicki oddział GDDKiA niebawem będzie adresatem listu o następującej treści: “Zwracamy się z prośbą o udostępnienie wyników postępowania sprawdzającego przeprowadzonego w katowickim oddziale Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad”. A który wystosuje stowarzyszenie Bona Fides, bo jak dotąd nikt spoza instytucji wyników kontroli przeprowadzonej przez jej centrali nie widział.

To może świadczyć, że są tam jakieś nieprawidłowości, że są tam informacje o nieprawidłowościach, które Generalna Dyrekcja chce po prostu ukryć przed nami, przed mieszkańcami, przed ludźmi, którzy tak naprawdę ją utrzymują – uważa Grzegorz Wójkowski ze stowarzyszenia Bona Fides. I zapłacili ponad milion złotych za filmy, wyprodukowane na zlecenie GDDKiA. Wątpliwości wzbudził tryb ich zamówienia oraz tajemniczy dobór firm.

Urzędnicy nie mają sobie jednak nic do zarzucenia, ale dokumentów to potwierdzających nie pokazali. – Jeżeli Państwo zgłoszą pisemnie taką chęć, oczywiście udostępnimy Państwu całą dokumentację – przyznaje Dorota Marzyńska, rzecznik prasowy GDDKiA w Katowicach. Ale jeszcze kilka dni temu rzecznik Generalnej Dyrekcji mówiła, że dokument ten ma charakter wewnętrzny i nie będzie udostępniany.

Nam udało się dowiedzieć, że rozwiązano umowę z ostatnio wybranym wykonawcą filmów – firmą Arka Górnośląska, należącą do Adama Turuli. Mimo niedokończonego kontraktu na jej konto trafiło 380 tys zł brutto.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Znacznie więcej, bo ponad pół miliona złotych zarobiła firma Ganesia, która podobne filmy nakręciła w 2008 r.

Obie firmy dwukrotnie konkurowały o wykonanie filmów. Szefowa Ganesii, Alodia Ostroch przyznaje, że od czasu do czasu współpracuje z Arką Górnośląską, ale podkreśla, że w przypadku tych realizacji o żadnym układzie mowy być nie może. – Kampania przeciwko mnie i być może przeciwko innym producentom, być może przeciwko Generalnej Dyrekcji podejrzewam, że spowodowana jest przez innych producentów, którzy kierują się zazdrością – mówi.

Bo rzeczywiście jest czego zazdrościć. Mateusz Cieślak, publicysta tygodnika “NIE” jako pierwszy zwrócił uwagę na to, że cena filmów była tajemniczo wygórowana. – Uważam to za gruby skandal, w końcu mówimy o urzędzie państwowym – stwierdza. Urzędzie, który oprócz dróg powinien budować też zaufanie, że wszystko, co robi jest całkowicie przejrzyste.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button