Domagają się odszkodowania od szpitala
Pozwy dotyczą zakażenia pacjentów paciorkowcem ropotwórczym, do którego doszło w październiku 2007 roku. U czterech pacjentek, które w szpitalu MSWiA rodziły przez cesarskie cięcie, zakażenie paciorkowcem doprowadziło do posocznicy. Trzy z nich trafiły do Kliniki Ginekologii Szpitala Uniwersyteckiego. Paciorkowcem zakażeni zostali także pacjent i pacjentka oddziału chirurgii.
Śledztwo w tej sprawie prowadzi krakowska prokuratura. W kwietniu zostało ono zawieszone. Prokuratura oczekuje na opinię biegłych lekarzy.
W procesie cywilnym, który rozpoczął się już przed krakowskim sądem, pacjentka oddziału chirurgicznego domaga się od szpitala 110 tys. zł zadośćuczynienia za doznaną krzywdę. Kobieta chce także 6,7 tys. zł odszkodowania i miesięcznej renty w wysokości 1,3 tys. zł miesięcznie.
Pacjentka twierdzi, iż o zarażeniu jej paciorkowcem dowiedziała się dopiero z późniejszego pisma prokuratury. Szpital nie informował jej o zarażeniu, ani o zagrożeniu, jakie stwarza dla dwójki dzieci. Sądziła, iż wypisano ją, bo proces leczenia został zakończony. Obecnie ma trudności z poruszaniem się, jak i materialne, ponieważ straciła pracę kelnerki i jest matką samotnie wychowującą dwójkę dzieci – wyjaśniła w pozwie.
Szpital wniósł o oddalenie powództwa, podnosząc m.in., iż pacjentka otoczona była należytą opieką i udzielano jej wyczerpujących informacjo o jej stanie zdrowia.
Przesłuchany podczas pierwszej rozprawy świadek, ówczesny ordynator oddziału chirurgii Krzysztof K. zeznał, że wszystkie procedury leczenia były przestrzegane, a pacjenta została poinformowana o zarażeniu paciorkowcem. Wyjaśnił także, iż pacjentka nie była poinformowana o skutkach zakażenia, bo nie było zagrożenia: po przeleczeniu antybiotykiem zagrożenie nie istnieje i opuszczając szpital pacjentka nie zagrażała zarażeniem rodziny.
Z podobnym pozwem przeciw szpitalowi wystąpiła także pacjentka oddziału ginekologicznego, która została zakażona w wyniku cesarskiego cięcia i w stanie sepsy trafiła do kliniki szpitala uniwersyteckiego. Doznane szkody na zdrowiu uniemożliwiają jej normalne funkcjonowanie i opiekowanie się dzieckiem. Proces w tej sprawie rozpocznie się pod koniec października.
Kobieta domaga się 500 tys. zł odszkodowania za krzywdę i ciężkie uszkodzenia ciała, 1,8 tys. zł odszkodowania, zasądzenie renty w wysokości kilkudziesięciu tysięcy złotych do września tego roku i uznanie odpowiedzialności szpitala na przyszłość.
Także i w tym przypadku szpital wniósł o oddalenie pozwu. Podnosi m.in., iż wszystkie reżimy sanitarne były przestrzegane, a roszczenia finansowe pacjentki są wygórowane.
– Fakt, że pacjentki zostały zakażone, pozwala na stwierdzenie, że szpital nie zachował zasad aseptyki. Dodatkową podstawą ewentualnej odpowiedzialności jest stwierdzenie, czy szpital właściwie zareagował i był dostatecznie czujny w sytuacji, gdy zakażenie rozwijało się w sposób bardzo gwałtowny – powiedziała reprezentująca pacjentki mec. Jolanta Budzowska.
Według specjalistów, zakażenie paciorkowcem w szpitalu MSWiA w Krakowie było pierwszym tego typu przypadkiem w Polsce od 40 lat.