Region

Drogie rady

Rachunki z rad dzielnic zaskoczyły Burmistrza Tarnowskich Gór. Wiedział, że obrady rzadko bywają owocne – jak się jednak okazało znacznie częściej były kawowe, ciastowe i paluszkowe. Ustawa o samorządzie gminnym nie przewiduje konsumpcji jako zadania realizowanego przez gminę – a to przecież fundusze gminne – mówi Arkadiusz Czech, burmistrz.

Miasto wydaje na rady dzielnic blisko pół miliona złotych rocznie. Spora część tych pieniędzy jest dosłownie przejadana. Janusz Śnietka – przewodniczący rady dzielnicy Sowice w której na artykuły spożywcze wydano 60 procent budżetu z adekwatną zajadłością odpiera zarzuty: Szukanie pieniążków na dzień dzisiejszy i zarzucanie dzielnicom, że wydają pieniążki na przejadanie jest kłamstwem, nie ma czegoś takiego jak przejadanie pieniążków na dzielnicach. Zapraszamy ludzi starszych samotnych, to oczywiste że musi byc jakiś poczęstunek, ciastko kawa herbata i to się stąd bierze – tłumaczy Józef Harwig, członek Rady Dzielnicy Repty Śląskie. Przeliczając – każdego dnia takie poczęstunki kosztują miasto pięćset złotych. Teoretycznie więc każda osoba starsza lub też samotna powinna znać przynajmniej szefa rady swojej dzielnicy, a tak nie jest: Tutaj bywają zebrania, ale ja jakoś jestem mało zainteresowana – mówi Teresa Cichoń, zapytana o działalność rad. 

Burmistrz Tarnowskich Gór chce więc wprowadzić dietę odchudzającą – tak by zakupy w spożywczym nie przekroczyły jednej piątej wszystkich wydatków rad. Rad, które zostały powołane by słuchać o czym mówią mieszkańcy i doradzać władzom miasta. 

A czy rady są potrzebne? Patrząc na to co robią to nie do końca – te rady, które teraz działają to jest po prostu relikt PRL-u – uważa Bogdan Pliszka, politolog. Drogi relikt – który z pewnością potrzebuje kilku wprawnych cięć.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

 

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button