Drogowe absurdy

Łamanie przepisów może być niebezpieczne, ale na granicy Zabrza i Rudy Śląskiej inaczej trudno przejechać. Cierpliwych kierowców, czekających aż czerwone zgaśnie można policzyć na palcach jednej ręki. – Nie zdarzyło mi się złamać przepisów, a jeżeli chodzi o innych kierowców czasami puszczają im nerwy, ponieważ nagle i bez sensu zapala się czerwone światło – informuje Marek Staśków. W poszukiwaniu drogowych pułapek trafiliśmy do Gliwic.
– To chyba nocny stróż to projektował. Ja jestem budowlańcem, projektantem i tak bym tego nie zrobił – mówi o drodze ze znakiem ”pajączka” Jerzy Zuba (patrz: zdjęcie główne i numer 3).
Bez tak zwanego ”pajączka” (zdjęcie numer 4), nie byłoby tylu oblanych egzaminów na prawo jazdy.
– Gdy wjeżdżałem pierwszy raz na ”pajączka” wspominam to bardzo traumatycznie. Trudno znaleźć swoje miejsce, swój pas – opowiada Łukasz Szpit, kursant szkoły nauki jazdy. Trudno tez cokolwiek zobaczyć, ale w Gliwicach to nie jedyny drogowy absurd.
– Przy tych lewoskrętach ciągłe linie są tak głęboko wmalowane w środek skrzyżowania, że praktycznie nie da się przejechać bezkolizyjnie, nie najeżdżając na podwójną linię ciągła – stwierdza Łukasz Lewiński, instruktor nauki jazdy.
Natomiast w Rudzie Śląskiej na ulicy Piastowskiej trzeba się dzielić jezdnią z motorniczym i liczyć na dobre maniery innych kierowców.
– Na tyle kierowcy są uprzejmi, że tam zwalniają, albo zwalniają tak, że sobie radzimy na tej trasie, ale ogólnie jest bardzo nieciekawie – oznajmia Gabriel Kot. Co zrobić by zrobiło się ciekawiej?
– Wszystkie tego typu miejsca, które wynikają z analizy zagrożenia próbujemy wspólnie z Wydziałem Dróg i Mostów wprowadzać tam pewne zmiany w organizacji ruchu, które mają wpływać na poprawę bezpieczeństwa – odpowiada Mariusz Kurek, KMP w Rudzie Śląskiej.
Zanim te próby zakończą się sukcesem trzeba liczyć na to, że kierowcy będą przestrzegać zasad drogowego savoir-vivru. – Najgorsze za kierownicą jest ważniactwo, wyzywanie kogoś jak zrobi błąd. Po co to? Trzeba uzbroić się w cierpliwość – podsumowuje Grzegorz Stasiak, instruktor nauki jazdy.