ŚwiatWiadomość dnia

Dwa tygodnie morderczych zmagań z bezdrożami Ameryki Południowej za nami. Koniec Rajdu Dakar 2014

Choć złota w Dakarze zdobyć się nie udało, Adamowi Małyszowi i tak humor dopisuje. Pomimo kłopotów z autem, zwłaszcza tych z wycieraczkami. Mimo wszystko to jego najlepszy występ w karierze. Równie dobrze tegoroczny start wspominać będzie cała polska ekipa, a zwłaszcza Rafał Sonik, który ostatecznie rywalizację zakończył na drugim miejscu. – Trzy polskie samochody w dziesiątce, o mały włos byłyby cztery. Kuba zrobił swój wynik życiowy, był szósty. Ja zrobiłem swój życiowy wynik, jesteśmy znakomici.

– W sumie jestem zadowolony, bo praktycznie każdy dzień bardzo dobrze mi poszedł. Miałem mało problemów, więc całość się dobrze zgrała – dodaje Jakub Przygoński, motocyklista.

Problemów z dobrym zgraniem nie mieli również debiutujący pod jednym dachem Marek Dąbrowski i Jacek Czachor. – Myślę, że pojechaliśmy oczami motocyklistów, jak najlepiej można. Wyniku takiego się nie spodziewaliśmy – mówi Marek Dąbrowski, kierowca rajdowy

My tak naprawdę, jak siedliśmy do samochodu, to byliśmy naturszczykami, bo nikt nam nie mówił, jak to się robi. Właściwie jechaliśmy na tych zawodach motocyklowo bardziej – dodaje Jacek Czachor,

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Jedno oczko wyżej, bo na szóstej pozycji do mety dotarł Krzysztof Hołowczyc. Rad niegdyś swojego nauczyciela, Martin Kaczmarski, słuchał z wyjątkową uwagą. Choć był to jego pierwszy w życiu, a on sam był najmłodszym uczestnikiem, “wcisnąć” było się przed niego wyjątkowo trudno. Ostatecznie na mecie zameldował się na dziewiątym miejscu. – Już dojeżdżałem kilka razy w życiu na metę z różnymi wynikami, a przyjechałem na Dakar 9. Ktoś by pomyślał, że to jest jakieś dalekie miejsce, ale popłakałem się i wiem co znaczy Dakar. Dakar, to jest miejsce, gdzie najtwardsi mężczyźni mogą płakać.

Jedni ze szczęścia płakali, z innych niestety bezlitośnie trasy wycisnęły gorzkie łzy rozpaczy. 143 kilometr piątego etapu i dramatyczny finał wypadku portugalskiego motocyklisty Paulo Goncalvesa. Do tego awarie sprzętu i kontuzje z ich powodu o mecie w chilijskim Valparaiso musiała zapomnieć  niemal połowa startujących w rajdzie załóg. Wśród tych, którym tegoroczny Dakar dał się mocno we znaki między innymi był legenda motosportu Carlos Sainz, który z marzeniami o kolejnym zwycięstwie ostatecznie pożegnał się na zaledwie trzy etapy przed metą. – Naprawdę walczyliśmy o zwycięstwo w tym rajdzie i w głębi siebie strasznie to przeżywam, ale cóż cieszę się, że podjęliśmy walkę. Teraz staram się myśleć o tym co było pozytywne. Bez względu na to jak zakończyli w tym roku swoją przygodę z bezdrożami Ameryki Południowej, dla nich ten rajd to coś więcej niż tylko okazja do zmierzenia się ze swoimi słabościami. – To jest straszna choroba, Dakar to jest taka choroba, która cięgnie zawsze. O nie wiem na razie chce odpocząć, na razie myślę o wakacjach jakiś. To były ciężkie i prawdziwie dwa tygodnie, ciężkiej pracy – podsumował Krzysztof Hołowczyc, kierowca rajdowy.

Pracą, z którą jednak choćby dla nagrody warto było się zmierzyć.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button