Dwie msze w jastrzębskiej parafii i aż 82 punkty karne. Mandaty pod kościołem wkurzają parafian!
– Można krótko to wyliczyć: cztery niedziele w ciągu miesiąca, po pół roku dostaję 24 punkty karne i tracę prawo jazdy – mówi Dariusz Czuba, mieszkaniec Jastrzębia-Zdroju. Choć takie rachunki nie do końca są na poważnie, w dwóch mandatowych obławach przed kościołem, punktów karnych uzbierało się sporo – po jednym punkcie na jednego źle parkującego parafianina. W sumie: ponad osiemdziesiąt mandatów i tyle samo punktów karnych. Do zapłacenia łącznie osiem tysięcy dwieście złotych.
Warto jednak dodać, że ta kara to suma nie tylko działań policji, która mandaty wlepiła. Dwa razy o tych źle parkujących, funkcjonariuszy powiadomił pewien czujny obywatel, który zdaje się nie rozumieć potrzeb innych mieszkańców. – Potrzeby są bardzo duże, a urząd miasta i władze miasta nie robią nic w tym kierunku. Nawet po wystosowaniu przez księdza proboszcza petycji i listu do urzędu miasta – mówi Dariusz Czuba, mieszkaniec Jastrzębia-Zdroju.
Te starania księdza proboszcza jednak niewiele dały. Są i tacy, którzy w działaniach miasta doszukują się finansowych przesłanek. – Problem o tyle się niekorzystnie rozwinął, że pan prezydent zamiast cokolwiek zrobić w tej sprawie po prostu postawił trzy znaki. W ten sposób ma doskonały pretekst do tego, żeby nabijać swoją skarbonkę – stwierdza Szymon Klimczak, Solidarna Polska.
To jednak zespół do spraw organizacji ruchu drogowego odnalazł właściwy powód ustawienia znaków zakazu. – Wielokrotnie dochodziło do sytuacji blokowania przejazdu przez pojazdy parkujące zarówno po prawej, jak i po lewej stronie. Uniemożliwiało to dojazd innym uczestnikom – tłumaczy Grzegorz Osóbka, Straż Miejska w Jastrzębiu-Zdroju. My jednak w rolę “innych uczestników” chętnie się wcieliliśmy. Przejechać się udało. Choć są wyjątkowe sytuacje, gdzie miejsca faktycznie może być za mało, a dodatkowy parking wydaje się być koniecznością. – Są w tygodniu pogrzeby, to nawet karawan się tu zatrzymuje. Śluby – tak samo. Jest msza dla niepełnosprawnych i ci niepełnosprawni przyjeżdżają samochodami wiadomo, ktoś musi ich dowieźć.
Ci mieszkańcy, którzy do kościoła docierają pieszo lub na rowerze przyznają, że to niełatwe zadanie. – Do połowy drogi wyjadę, wyżej już nie. Bo nie chce po prostu siłować się – mówi Anna Marek, mieszkanka Jastrzębia-Zdroju. Bo siłowanie, zwłaszcza z władzą, to walka nierówna.