RegionSilesia Flesz

Dwie wieże w Świętochłowicach mają zyskać nowy blask. Inne poprzemysłowe obiekty na Śląsku czekają na inwestorów

Dwie wieże chociaż dostępne są dla każdego, to niekoniecznie bezpieczne. Naruszona przez ząb czasu konstrukcja straszy. Nie przyciąga też mało estetyczny wygląd. O to, by te poprzemysłowe zabytki stały się chlubą miasta od lat zabiegali członkowie świętochłowickiego Stowarzyszenia Ratujmy Dwie Wieże. Teraz te plany mogą się ziścić. Urzędnicy pozyskali ponad pięć milionów złotych. To unijne wsparcie na rewitalizacje obiektów pochodzących z przełomu XIX i XX wieku. – Zostanie wybudowany parking i droga, natomiast całość pięciu żywiołów będą atrakcje dla dzieci i dla młodzieży, park linowy. Wiele ciekawych instalacji też takich industrialnych – mówi Dawid Kostempski, prezydent Świętochłowic. To tu ma powstać również nowa siedziba Centrum Kultury Śląskiej. – Ciekawy projekt, który uważam, że przyczyni się rewitalizacji tego akurat miejsca i przyczyni się do poprawy dostępności do tego, tu można mówić o zabytku – uważa Kazimierz Karolczak, wicemarszałek woj. śląskiego.

Zabytku, który blasku musi nabrać w ciągu najbliższego roku. Inaczej unijna dotacja przepadnie. Na swoje drugie życie od wielu lat czeka też zabrzańska wieża ciśnień. Kupiona za bezcen od miasta, została "wypatroszona" przez poprzedniego właściciela z cynkowego zbiornika. Ten najprawdopodobniej został sprzedany na złom. Kolejny jej właściciel chciał tu wybudować ekskluzywne lofty. I ten pomysł jednak nie wypalił. W efekcie wiekowy zabytek najprawdopodobniej wróci do miasta. Dopiero wtedy szanse na uratowanie zabrzańskiej wieży ciśnień mogą wzrosnąć. – Trwają takie rozmowy co zrobić, żeby tę wieżę uratować, a warto ją uratować, bo jest to obiekt niezwykły i jedyny w swoim rodzaju. Ja zawsze o nim mówię i często tu przyprowadzam wycieczki, że zabrzańska wieża ciśnień przy ul. Zamoyskiego to taka zabrzańska – nawet bym nie bał się tego słowa – Górnośląska Świątynia – podkreśla Dariusz Walerjański, Muzeum Górnictwa Węglowego w Zabrzu. Podobnie jak ta, tyle że mniejsza wieża w nieistniejącej już katowickiej hucie Uthemanna. Jej likwidator wystawił ją na sprzedaż za jedyne 5 tysięcy złotych. Ale ta kwota na pewno nie wystarczy, by stać się jej właścicielem. – Trzeba grunt pod obiektem kupić, tak żeby gdzieś tam do niego dojechać i żeby ta wieża w jakiś sensowny sposób była wytyczona tutaj w całym terenie Huty Szopienice, to jest pewnie około pół hektara – wyjaśnia Kazimierz Kwaśniak, likwidator Huty Szopienice.

Czyli prawie milion złotych więcej. Do tego trzeba jeszcze doliczyć sumę kilkukrotnie wyższą na remont wieży, bo ta wpisana jest do wojewódzkiego rejestru zabytków. W przypadku takich unikatowych obiektów, jak mówi Dariusz Walerjański, cena jednak nie gra roli. Tu w grę wchodzi ratowanie regionalnego dziedzictwa. – To takie punkty w przestrzeni kulturowej, punkty orientacyjne i wręcz ikony Górnego Śląska. Szczególnie wieże szybowe, bo one opowiadają o miejscu o historii danego miejsca.

Ta świętochłowicka ma naprawdę duże szansę, by przetrwać i znów stać się miejscem tętniącym życiem, tyle że nie tym przemysłowym, a rozrywkowym.

Ciąg dalszy artykułu poniżej
Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button