Region

Dyrektorska roszada

Niepokoju pracowników nie zagłuszają nawet dźwięki prób i przygotowania do premiery. Słowo “konkurs” pada tutaj po raz pierwszy od 20 lat. – Jest to absolutnie niepotrzebna zmiana. Kultura i opera to nie są stanowiska, które można dzielić na zasadzie roszad. Tutaj może następować ewolucja. Teatr się tworzy przez pokolenia – uważa Jan Knapik ze Związku Zawodowego Pracowników w Operze Śląskiej. A na bytomskiej scenie tworzy go Tadeusz Serafin.

I mimo, że – jak twierdzi Serafin – polityką się nie zajmuje, bo dla niego najważniejsze jest dobro Opery Śląskiej, teraz polityka zajęła się dyrektorem bytomskiej placówki. W czerwcu bowiem kończy się kadencja obecnego dyrektora i pewnie dlatego trwają spekulacje, czy i kto może go zastąpić.

W obronie dyrygenta już stanęli pracownicy. – Poparcie 80% załogi daje mi pewną, moralną siłę. Również to, że rada programowa zajęła stanowisko pozytywne odnośnie mojej osoby, ładuje mnie dobrze energetycznie – wyznaje Serafin. 270 pracowników podpisało się pod listem do Marszałka Województwa Śląskiego, który zastanawia się nad przyszłością dyrektora. Ich zdaniem nie ma się nad czym zastanawiać. – Do końca roku kalendarzowego mamy już zakontraktowane różne spektakle zarówno w siedzibie, jak i wyjazdowe. To jest niezwykle istotne, ponieważ bardzo ciężko utrzymać się na rynku – stwierdza Grażyna Konieczna, solistka.

Ale satysfakcji w związku z działalnością bytomskiej opery podobno nie odczuwa poseł PO, Grzegorz Dolniak. – Nie będę relacjonował tego, co miało niepubliczny charakter, a więc spotkania zarządu PO. Nie decyzjami indywidualnymi, ale procedurą konkursową najlepiej jest wybierać osoby na najważniejsze funkcje. Jest to najbardziej precyzyjna i transparentna procedura – zaznacza Dolniak. Procedurę konkursową rozważa też Urząd Marszałkowski. Operowe sukcesy – zwłaszcza te ostatnie: Carmina Burana, Złote Maski i zapełniony koncertowy kalendarz – przed konkursem niekoniecznie Serafina obronią.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

O przyszłość Opery Śląskiej już martwi się Piotr Koj – prezydent Bytomia i członek Platformy Obywatelskiej. – Opera stoi przed istotnym remontem sceny, który będzie kluczowy dla dalszego rozwoju tej placówki. Zmiana dyrektora jest niewłaściwym posunięciem – podkreśla Koj.

Nieoficjalnie spotkali się w tej sprawie z marszałkiem Wiesław Ochmann i Krystyna Bochenek. – Są pomysły, by rozpisać konkurs, ewentualnie przedłużyć dyrektorowi placówki kontrakt. Oczywiście też między innymi rozmawialiśmy o operze. Mam wysokie zdanie na temat działalności Opery Śląskiej, jednak ja się nie wtrącam w takie sprawy kadrowe – przyznaje Krystyna Bochenek, senator. A to właśnie ich przyszły kształt budzi największe kontrowersje. Sławomir Pietras, który wymieniany jest jako kandydat na następcę Serafina, nie ma wątpliwości, że o prowadzenie opery to jego powinno się prosić. – Ja nie sądzę, żebym ja był dobrym kandydatem do konkursu, bo niby z kim ja się mam zmierzyć? Skoro mój dorobek zawodowy w warunkach polskich pewnie nie ma konkurencji – stwierdza Pietras.

A skoro tak – to po co w ogóle robić konkursy, skoro wyniki są z góry ustalone, zastanawia się publicysta Michał Smolorz. – Wybierajmy od razu te osoby, które w opinii urzędników oraz ich doradców mają być na to stanowisko powołane, tyle. Będzie taniej, prościej i bez zajmowania czasu oraz pieniędzy podatników – uważa Smolorz.

 

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button