Dyrektorska roszada w szpitalu w Piekarach Śląskich

Dyrektorka Szpitala Miejskiego w Piekarach Śląskich nie chcąc milczeć, postanowiła opuścić swoje stanowisko. Ewa Świderska, która od pięciu miesięcy, kierowała szpitalem miejskim w Piekarach Śląskich, nieoczekiwanie złożyła rezygnację. – Sytuacja jest dosyć dynamiczna, co widzimy, ale mogę powiedzieć, że jednak trochę nas ta rezygnacja zaskoczyła – stwierdza Zenon Przywara, wiceprezydent Piekar Śląskich.
Nieoficjalnie mówi się o tym, że kroplą, która przelała czarę goryczy były pozwy cywilne pracowników szpitala o wypłatę zaległych pensji. Ewa Świderska nie ukrywała, że sytuacja ją powoli przerasta. – Nie jestem w stanie sprostać tym wymaganiom, są całkowitym dla mnie zaskoczeniem. Kwota zobowiązań wobec pracowników jest tak ogromna – mówiła wówczas Świderska. Okazała się ponad siły. Dlatego podczas ostatniego spotkania rady społecznej szpitala dyrektor złożyła rezygnację.
Jednak zdaniem jednego z członków rady, Łukasza Ścieborskiego, ten okręt będzie płynął nawet bez sternika. – Szpital funkcjonuje tylko dzięki kadrze pracowniczej. Lekarzom , pielęgniarkom i innym pracownikom. Tylko dzięki nim ten szpital jeszcze funkcjonuje w Piekarach – uważa Ścieborski.
Jak długo będzie funkcjonował w obecnej sytuacji? – to pytanie najczęściej zadają pacjenci. – Słyszałam, że mają to zlikwidować, czy ktoś to ma kupić i nie wiadomo, jak później będzie – mówi Małgorzata Chudy, pacjentka piekarskiego szpitala.
Władze miejskie – organ założycielski szpitala, uspokajają. – Pan prezydent podejmie właściwe kroki, żeby ta placówka tego dyrektora na nowo miała – podkreśla Przywara. Jednak w obecnej sytuacji może być trudno znaleźć osobę, która podejmie się wyprowadzenia szpitala, bo sytuacja finansowa szpitala jest w opłakanyn stanie i stale się pogarsza.
Niestety nie udało nam się dziś skontaktować z dyrektor piekarskiego szpitala, lecz z jej wcześniejszych wypowiedzi wynika, że jednym z powodów rezygnacji były naciski ze strony miasta, by przekształcić szpital w spółkę.
To może być groźne zarówno dla samego szpitala, jak i dla pacjentów, uważa Zbigniew Swoboda, dyrektor szpitala w Sosnowcu. Przy ponad dziesięciomilionowym długu szpital od razu musiałby ogłosić upadłość i szukać zysków. – Będzie wówczas wybierał pacjentów takich, na których może zarobić i tych będzie przyjmował, a tych, na których potencjalnie może stracić, nie będzie przyjmował – wyjaśnia Swoboda.
Walkę z czasem i twardymi regułami ekonomii na razie cały czas szpital przegrywa. I trudno uznać kolejną zmianę na fotelu dyrektora za element strategii, która ten los odmieni.