„Dyskryminacja” godki śląskiej. Rusza kampania Poradzisz to Godej
– Wmawiało się ludziom, że jak ktoś mówi gwarą, to jest niewychowany, niekulturalny, niewykształcony, głupi, bo się nie poradził nauczyć tego porządnego polskiego języka – mówi Rafał Adamus, stowarzyszenie Pro Loquela Silesiana. Stowarzyszenie Pro Loquela Silesiana przekonuje, że jeśli Poradzisz to Godej. Jego przedstawiciele tłumaczą, że godka jest rzeczą naturalną. Potwierdzają to specjaliści w tej dziedzinie.
Marian Makula satyryk i autor wielu książek po śląsku uważa, że język gwarowy jest dużo bardziej komunikatywny niż polski. Mimo wszystko wciąż wielu ludzi wstydzi się używać go w miejscach publicznych. – Szczególnie hanysy się wstydzą używania tego języka. To jest kwestia przyzwyczajenia, bo ten język był przez ileś tam lot dyskryminowany, nie był oficjalnie używany – zaznacza Marian Makula, autor książek po Śląsku.
Według członków katowickiego stowarzyszenia, mowy swoich dziadków częściej używają obecnie mężczyźni. Według przeprowadzonych badań kobiety zdecydowanie rzadziej rozmawiają z obcymi po śląsku i nie używają też gwary w pracy. Inga Papkala na zajęciach z regionalizmu śląskiej godki uczy nawet przedszkolaki. Sama też używa go na co dzień. – To jest wszystko automatich, po prostu spotyka się swoich znajomych, rodzinę i po prostu się godo. A na zewnątrz też, jeśli ma się tylko okazję, to się gado, chyba że wymaga od tego sytuacja, to trzeba wtedy mówić – stwierdza Inga Papkala, uczy dzieci języka śląskiego. – Jak z drugi strony stoi ktoś, kto po śląsku nie umie, to Ślązok ma w głowie takie coś, to mu mówi aha, ten nie umie po Śląsku, to godej z nim tak jak się zapytał. Czyli inaczej mówiąc, ktoś do mnie godo po polsku, ja odpowiadam po polsku, ktoś do mnie mówi po śląsku, ja odpowiadam po Śląsku – mówi Marek Szołtysek, autor książek związanych z kulturą śląską. W przełamaniu barier językowych ma pomóc m.in. specjalna kampania.