Dziecko dzwoni na policję: Pomocy! Tatuś bije mamusię siekierą i młotkiem! [ZDJĘCIA]
W Pszowie na policję zadzwoniła wystraszona dziewczynka. 8-letnie dziecko poprosiło policjantów o pomoc. Jak powiedziała mundurowym – jej tata przyszedł do domu i zaczął bić mamę… siekierą i młotkiem. Kiedy policjanci przyjechali na miejsce, dziewczynka czekała już pod domem. Powiedziała, że w mieszkaniu jest jej mama, agresywny tata oraz trójka dzieci w wieku 6, 12 i 14 lat. Policjanci dobijali się do drzwi, jednak nikt im nie otwierał. Dopiero po kilku minutach drzwi otworzyła zakrwawiona kobieta.
Policjanci wezwali pogotowie ratunkowe. 33-letnia matka trafiła do szpitala. Jej partner uciekł jak się okazało jeszcze przed przyjazdem policji. Długo się jednak wolnością nie cieszył. Mężczyzna, który zaatakował partnerkę siekierą i młotkiem został złapany jeszcze tego samego dnia.
Okazało się, że 44-letni mężczyzna znęcał się nad swoją rodziną od dłuższego czasu – zarówno psychicznie jak i fizycznie. Dostał już zakaz zbliżania się do rodziny. Mimo tego wciąż tam mieszkał. Agresywny “tatuś” został tymczasowo aresztowany na 3 miesiące. Może za kratami za znęcanie się nad rodzinę i pobicie partnerki siekierą i młotkiem spędzić nawet 8 lat.
Materiał Michała Mitoraja:
Pszów. Dom jakich wiele w tej małej miejscowości koło Wodzisławia Śląskiego, ale to za tymi drzwiami od lat rozgrywał się rodzinny dramat. Tylko opanowanie 8- letniej córki katowanej przez konkubenta kobiety sprawiło, że matka czwórki dzieci przeżyła atak agresora. Atak młotkiem i siekierą. –Jak on już siekierkę trzymał nad tą głową mi, to po prostu, a jak tym kilofem dostałam w głowę, to po poprostu to się nie da powiedzieć, to się nie da powedzieć jak ja to czułam, tu z tyłu i go prosiłam na kolanach Janusz, zostaw mnie! Ale nie, on mówi muszę cię tu zabić, muszę cię tu zabić powiedział – przypomina sobie tragiczne chwile zaatakowana przez swojego partnera kobieta.
W trakcie awantury, córce kobiety – 8-letniej dziewczynce jakimś cudem udało się uciec z domu. Od razu zadzwoniła na policję. -Dziewczynka zachowała się bardzo odpowiedzialnie, bardzo szczegółowo opowiedziała, gdzie się znajduje, gdzie ten dom, przy jakiej ulicy, no i co się dzieje w środku tego mieszkania – mówi podkom. Marta Pydych, KPP Wodzisław Śląski. Mieszkania, w którym jej matka walczyła o życie. -Ja mu mówię: wszystko będzie dobrze, wszystko te gwałty, co na ciebie dawałam, ja to wycofam i będziemy żyć jak ludzie. Kamila ma komunię, ja mówię weźmiemy ślub, ja cię bardzo kocham, zaczęłam go całować, no nie widziałam w jaki sposób, żeby mnie tylko puścił, ale on był tak nachalny, po prostu nie dało się z nim rozmawiać – mówi o dramatycznych zdarzeniach zaatakowana siekierą i młotkiem kobieta. Chwilę później skatowana kobieta straciła przytomność. Mężczyzna opuścił dom, zanim pojawili się w nim policjanci. Jednak jeszcze tego samego dnia trafił do aresztu.
Jak relacjonują sąsiedzi, dramat rodziny z Pszowa, który rozegrał się tu wczorajszej nocy, to nie pojedynczy przypadek. -Cały czas tak, cały czas, w zeszłym roku już, a zresztą to co ona taiła, ona całe życie tai, bo ona broniła rodziny, ale on zawsze tak robi – mówi jedna z sąsiadek. Oprawca doskonale znany jest również wodzisławskiej policji. -Miał już wyrok za znęcanie się nad rodziną, jednak nie stosował się do poleceń sądu, który mu zasądził zakaz zbliżania się do rodziny, oraz zajmowania wspólnie z nimi lokalu – mówi podkom. Marta Pydych, KPP Wodzisław Śląski. Choć był dla nich katem od lat, zakazem objęto go dopiero w lutym tego roku. Decyzją wodzisławskiego sądu mężczyzna najbliższe trzy miesiące spędzi w areszcie, grozi mu do ośmiu lat więzienia.
Co roku w Polsce ginie niemal 150 kobiet – ofiar domowej przemocy. Drugie tyle w czterech ścianach znosi przerażający terror. Tylko niektóre z nich decydują się by spróbować się wyrwać i zmienić swoje życie. -Są chwile, które są piękne, dlatego ofiara przemocy wierzy, że będzie lepiej, że już się to nie powtórzy. Niestety te chwile szczęścia są coraz krótsze, po prostu sprawca przemocy przestaje już panować nad sobą – podkreśla Magdalena Bannert, psycholog. W tym wypadku, czara goryczy się w końcu przelała, szczęście w nieszczęściu, że za tymi drzwiami nie doszło do krawego mordu. -Ja myślę, że sąd już będzie wreszcie sprawiedliwy, że on już nie wyszedł w ogóle, bo ja już na prawdę nie mam siły, chce żyć z dziećmi normalnie jak człowiek. Tylko bym o to prosiła, że chce żyć z dziećmi normalnie jak człowiek, ja bym tylko o to prosiła, żeby on dał mi już spokój do końca życia… – mówi katowana przez swojego partnera kobieta z Pszowa.