Dziecko w gliwickim oknie życia

Dziecko płakało wczoraj i płacze dziś, po tym jak ktoś zostawił go w Oknie Życia. Zaskoczenia po tym jak zabrzmiał alarm nie ukrywa siostra Ewa Atłas. – Na początku nie wierzyłam. Pytałam czy ktoś kawał zrobił, czy rzeczywiście ktoś przyniósł dziecko, a siostra mówi, że przynieśli dzieciątko.
Waży 2 kilo 20, ma 48 centymetrów długości. Pozostawiony bez imienia, matka również anonimowa. Teraz już Karol Józef. Zdaniem lekarzy urodził się w warunkach domowych, a dzień później trafił do okna.
– Chłopiec jest w stanie dobrym, krążeniowo-oddechowo wydolnym. Bez zewnętrznych nieprawidłowości. Do dzisiaj nie było z nim problemów – informuje doktor Beata Sadownik ze Szpitala Wielospecjalistycznego w Gliwicach.
Problemów z prawem nie będzie też miała matka Karola. Bo dzięki temu miejscu nie naraziła dziecka na utratę życia. Ale porzuceń noworodków na ulicy, w statystykach gliwickiej policji nie brakuje.
– Na ulicy Kochanowskiego, przypadkowa osoba znalazła w śmietniku, zawinięte kocyk zwłoki noworodka. Dziecko zmarło w wyniku wyziębienia – mówi podkomisarz Marek Słomski z Komendy Miejskiej Policji w Gliwicach.
Za taki czyn można spędzić za kratami nawet 12 lat. Odpowiedzią na porzucanie noworodków są właśnie Okna Życia.
Okno Życia jest między innymi w Gliwicach, gdzie trafił jeden noworodek. W Piekarach Śląskich dotąd nikt nie zostawił dziecka. Jeden noworodek trafił do okna w Katowicach-Bogucicach. Dwoje pozostawiono w Katowicach-Ligocie. Tam siostry zakonne mają najwięcej doświadczenia.
– Okno życia jest otwarte od 25 marca ubiegłego roku. We wrześniu, została pozostawiona dziewczynka i potem na koniec października – mówi Rafaela Adamuszek ze zgromadzenia Sióstr św. Jadwigi w Katowicach.
Teraz Karol czeka na rodzinę. Bo nie miał tyle szczęścia co Kuba. – Nie wyobrażam sobie, by go zostawić – informuje Agnieszka Porębska, mama Kuby.
Bo instynkt macierzyński, jak mówią psycholodzy, nie zawsze jest górą.