Dzień bez samochodu i bez tłumów w komunikacji miejskiej

Europejski dzień bez samochodu na jednym z katowickich skrzyżowań. – Jak człowiek jest przywiązany do samochodu w pracy, to szczerze mówiąc, nie wiem czy umiałbym skasować bilet w autobusie. Nie wiem jak to się robi, zapomniałem. Z 20 lat już chyba nie jeździłem autobusem – mówi Wiesław Herba, kierowca.
Są jednak tacy, którzy autobusem jeżdżą na co dzień służbowo od lat. W związku z dniem bez samochodu, wyjątkowego tłoku jednak nie dostrzegają. – Raczej jest tak samo. Liczba pasażerów jest raczej stała. Nie widzę żadnej różnicy – mówi nam kierowca autobusu.
Różnice widać jednak w portfelu. Przykładowo na trasie Katowice – Gliwice za przejazd pociągiem osobowym trzeba zapłacić 4 złote. Jadąc autobusem nie dość, że zapłacimy więcej, to pojedziemy o wiele dłużej. Najwygodniej i najszybciej, ale za to najdrożej, jest samochodem. – Alternatywa? Rower, spacer, jak ktoś ma więcej czasu i kondycji, to na nogach – przyznaje Adrian Wielicki, pasażer pociągu.
Jednak aż tak poświęcać się nie trzeba, bo na trasach obsługiwanych przez KZK GOP, po okazaniu dowodu rejestracyjnego samochodu, przejazd w dniu bez samochodu jest bezpłatny. – Nawet prezes przyjechał dziś autobusem. Ja też zostawiłem swój samochód w garażu i przyjechałem komunikacją miejską – zapewnia Tomasz Musioł z KZK GOP.
Mimo to, w dniu bez samochodu, przedstawiciele Urzędu Marszałkowskiego zachęcają kierowców, by przesiedli się do pociągów, nie tylko tego dnia. Bo już za kilka dni na trasie Gliwice – Częstochowa będą kursowały nowe składy. – Będzie wygodnie, będzie komfortowo i 1 października będziemy mieć po raz pierwszy do czynienia z konkurencją na torach w województwie śląskim – zapewnia Aleksandra Marzyńska z Urzędu Marszałkowskiego.
Na razie tę konkurencję widać na śląskich drogach. I mimo, że dzień bez samochodu, w niczym nie różni się od zwykłych dni, to pasażerowie komunikacji miejskiej zachęcają kierowców do zmiany przyzwyczajeń. – Warto. Jest taniej i często też szybciej, no i oczywiście też nie zatruwamy tak środowiska, jeżeli nie jeździmy wszyscy samochodami – wymienia Małgorzata Suszko, pasażerka autobusu.
Teoretycznie same plusy. Jednak dla większości i tak największym z nich jest wygoda. Pozostaje jeszcze pytanie czy prezydentów i prezesów, którzy do pracy przyjechali wyjątkowo miejską komunikacją, w tej komunikacji będzie można spotkać częściej.