Dziennikarski plagiat

Kiedy tekst z 2009 roku jest bliźniaczo podobny do innego tekstu sprzed pięciu lat to rodzi się podejrzenie graniczące z pewnością, że dziennikarz, który pisał ten nowszy może mieć coś na sumieniu. Benjamin Szaflik, któremu zarzuca się grzech plagiatu, zaprzecza:
Nie popełniłem plagiatu. Zaraz mogę to wytłumaczyć. Część tekstów dostaję na maila, część wyszukuję w Internecie. A ten traktujący o tym, jak kierowcy powinni przygotować samochód do zimy w Głosie Piekarskim znalazł się w wyniku dokładnego przeszukania i skopiowania witryny Super Expressu. Z zaufaniem opublikowałam artykuł młodego dziennikarza jakim jest pan Beniamin Szaflik. Popełnił on błąd – przyznaje Dagmara Bednarek, redaktor naczelna Głosu Piekarskiego. Błąd, jak podkreśla dziennikarz nieumyślny i można by w to uwierzyć, gdyby nie jego nazwisko pod kolejnym tekstem – o strażakach, na to jednak pan Benjamin też ma odpowiedź: Straż pożarna wysłała wszystkie materiały, prędzej dzwoniła, prosiła o umieszczenie tych materiałów, na pytanie czy uważa, że można podpisać się pod przesłanym tekstem, który bez redagowania zostaje umieszczony w gazecie, dziennikarz odpowiedział: No tutaj troszkę wkradł się błąd.
Więc jednak błąd na błędzie, bo pewnie, jak to w redakcji, zabrakło korekty ze strony wydawcy. Wydawcy arcy-wymagającego bo patrzącego na Beniamina srogim matczynym okiem. Na pewno się uczy bo napisał już trzeci artykuł – tłumaczy Teresa Szaflik. Proporcja dwóch plagiatów na trzy teksty, wskazuje na to, że młody dziennikarz uczy się intensywnie. Beniamin pisze te artykuły, żeby się czegoś nauczyć, nie pobiera za to żadnego wynagrodzenia. Wynagrodzenia pobiera natomiast za pracę w dziale reklamy: Oczywiście, bo tam pracuje. A każda praca powinna się przecież opłacać. Tyle, że pisanie może się panu Benjaminowi nie opłacać.
W tym przypadku zwykłe przeprosiny mogą nie wystarczyć: Środowisko będzie piętnowało tego typu praktyki – uważa Tomasz Szymborski, Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich. I dlatego Pan Beniamin, po wpadce na początku, może długo odbudowywać swoje nazwisko: Jest to po prostu jedno wielkie świństwo bo plagiat jest świństwem, ale plagiat jest również przestępstwem. Czyli czymś za co słowem “przepraszam”, nawet tym najszczerszym, człowiek się nie wykpi.
Tego typu rzeczy nie powinno się robić. Jest to uwłaczające temu zawodowi. Tematyka, którą się zajmujemy nie jest trudna. Można się pokusić, żeby samemu coś takiego zrobić. Oczywiście konsekwencje prawne powinny być wyciągnięte i podejrzewam, że moja firma to zrobi – mówi Piotr Sieńko, warszawska redakcja Super Expressu. A konsekwencje wyciągnie nie tylko Super Express, ale też piekarscy radni, którzy państwa Szaflików w miejskiej instytucji nie chcą dłużej tolerować: Kompletna paranoja. Nie rozumiem jak coś takiego mogło się stać. Po pierwsze zatrudnienie swojego syna przez Panią Szaflik to jest przykład czystego nepotyzmu. Nie wiem czemu władze nie reagują – mówi Tomasz Wesołowski, radny.
Ani ja, ani nikt inny z pracowników miasta nie może być sędzią w sprawie pana Benjamina Szaflika, o którym z resztą po prostu nie będziemy się wypowiadać – stwierdza Artur Madaliński, rzecznik UM.