Region

Dzikie wysypiska w Rudzie Śląskiej

Zawsze ludzie do lasu śmieci wywozili i cały czas wywożą. Alicja Kaczmarek mieszka w Halembie kilkaset metrów od lasu. Choć do takiego widoku jest przyzwyczajona nie może tego pojąć. – Nieprzyjemny widok po prostu. Bulwersujące, bo to świadczy o ludziach, nie można takich rzeczy robić – mówi Alicja Kaczmarek

Ktoś to jednak robi. Kto – nie wiadomo. Jak mówią mieszkańcy przeważnie wieczorem podjeżdżają, tylko słychać trzask drzwi i nic więcej.

Więcej widać dopiero następnego dnia. Anastazja Polczyk codziennie spaceruje rudzkimi lasami. Spacer jej zdaniem zamienia się w slalom pomiędzy śmieciami. – Widzimy jak się zmienia to wszystko, ile śmieci, ile reklamówek wyrzuconych, nawet ostatnio zaobserwowałam kapusty jakieś zgnite, jakieś takie dętki i opony – stwierdza Polczyk.

Do lasów trafia dosłownie wszystko. By zapobiec powstawaniu dzikich wysypisk straż miejska częściej patroluje okoliczne lasy. Nawet grzywna w wysokości 5 tysięcy złotych nie przemawia do wyobraźni. – To nie jest wyrzucenie papierka, to nie jest wyrzucenie niedopałka papierosa to są już naprawdę sterty wszelkiego rodzaju nieczystości – mówi Andrzej Nowak, rzecznik prasowy straży miejskiej.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

Z tymi stertami od lat walczą urzędnicy. Tylko w minionym roku na likwidacje dzikich wysypisk przeznaczyli 150 tysięcy złotych. – Jeśli odpad znajduje się na terenie gminy, to gmina za to odpowiada, mimo że nam po prostu mieszkańcy podrzucają te odpady, jeżeli jest odpad na terenie lasów państwowych, to niestety odpowiadają za te odpady lasy – stwierdza Ewa Wyciślik, UM w Rudzie Śląskiej.

Lasy są systematycznie sprzątane, ale zdaniem Grzegorza Skurczaka z Nadleśnictwa Katowice problem dotyczy całego regionu. Skutki dzikich wysypisk odczuwają najbardziej ci, dla których las to nie śmietnik. – Wizerunek i odbiór ludzi, którzy idą do tego lasu , chcą skorzystać ze świeżego powietrza, chcą skorzystać z tej zieleni, odpocząć, wielkie szkody wyrządzają takie wysypiska w umysłach ludzi, którzy potem z takiego lasu wychodzą – uważa Grzegorz Skurczak, inżynier nadzoru Nadleśnictwa Katowice.

Wychodzą i często nie wracają, bo zamiast zieleni jest góra śmieci. Wracają tylko ci, dla których taki znak nie ma znaczenia. Pokusa zostawienia worków pełnych śmieci zwycięża zwyczajną ludzką uczciwość.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button