Dziura na dziurze

Odnalezienie dziury w całym – dla kierowców ze Śląska i Zagłębia to nie problem. – Samochodem da się jeździć po drogach, tylko trzeba mieć duży portfel na zawieszenie i podzespoły z tym związane z remontem zawieszenia. Dziury są straszne, naprawdę straszne – denerwuje się Grzegorz Ziach, kierowca. Trudno się dziwić śmiechowi przez łzy zmechanizowanej części ludzkości, gdy jazda samochodem przypomina raczej slalom, lub skoki przez płotki. Tak, jak na ulicy Gospodarczej w Sosnowcu. Droga oddana do użytku w grudniu, do furii doprowadziła nie tylko kierowców, ale nawet radnych. – Pan prezydent i jego urzędnicy są przyzwyczajeni do tego, że tak jak było kiedyś, coś się naprawi i potem to się psuje. Trzeba naprawić drugi raz. Znów się psuje. I niestety to myślenie, które w większej części Polski zostało zmienione, tutaj wciąż obowiązuje – krytykuje Arkadiusz Chęciński, sosnowiecki radny, PO.
Sosnowieckie wodociągi, które ulicę wyremontowały, problemu upatrują jednak nie w krótkowzrocznym myśleniu, lub partactwie wykonawcy, ale w pogodowej sile wyższej. – Gdy tylko warunki pogodowe pozwolą na to, czyli będzie zapowiedziane, że temperatury powyżej zera utrzymają się przynajmniej kilka dni, wykonawca przystąpi do poprawek – deklaruje Andrzej Majewski, wiceprezes zarządu RPWiK w Sosnowcu. Ale zanim to nastąpi, mieszkańcy na drodze stracą nerwy, a u mechaników sporo pieniędzy. – Są to oczywiście zawieszenia samochodowe, najczęściej wybite amortyzatory, wybite gumy na wahaczach, połamane wahacze. Zdarzają się bardzo często też połamane felgi, przebite opony – wymienia Kacper Szczepa, mechanik samochodowy.
Piotr Baron, prezes MPGK w Świętochłowicach, który ekipy naprawcze na drogi wysyła codziennie, mówi, że takie sytuacje to kwestia wyłącznie wybiórczych napraw prowadzonych przez cały rok, bo asfalt wraz z robocizną do tanich nie należy. – To się frezuje, robi się kawałek. Tam się zawsze woda dostanie, lub coś. A całe połacie drogi, nie dość, że są drogie – gmina boi się tego zlecać ze względu na koszty. Sosnowiec nie jedyny boryka się z takimi problemami. Drogowej Trasie Średnicowej też niejedną łatkę można przypiąć. Zwłaszcza, że o gwarancji na takie uszkodzenia wszyscy już dawno zapomnieli. – Jeżeli kierowca wpadnie w dziurę i sobie uszkodzi auto, występuje do nas o odszkodowanie. I my niestety ponosimy koszty naprawy tego auta. Jeżeli byśmy nie naprawiali dziur, to nasz budżet w większości szedłby na odszkodowania dla kierowców, a nie na naprawy nawierzchni – wyjaśnia Konrad Wronowski, z-ca dyrektora MZUiM w Katowicach.
Tyle tylko, że zimowe łatanie jest mocno sezonowe, bo na wiosnę łaty i tak trzeba będzie znowu łatać.