Ekrany akustyczne dla ludzi, czy zwierząt?

Sporo szumu wśród osób mieszkających przy trasie Bielsko Biała-Cieszyn wywołały ostatnie decyzje Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Bo mimo, że mieszkańcy Górnego Boru w Skoczowie od trzech lat proszą o zamontowanie ekranów akustycznych, zarządca drogi ich wołania o pomoc zdaje się nie słyszeć. – Nie można w ogóle okien otworzyć – tak niesamowity huk jest, że tego nie da się opisać. Kiedyś patrzyłam to w ciągu 10 minut 80 Tirów przejechało – opowiada Gertruda Kojma, mieszkanka Skoczowa. To szczególnie uciążliwe zwłaszcza teraz, kiedy mieszkańcy suszą swój dobytek po powodzi. Hałas przeszkadza im właściwie przez całą dobę. – Nocą człowieka budzą te hałasy i to jest cały problem – dodaje Karol Bażanowski, mieszkaniec Skoczowa.
Problem, bo skoczowski wiadukt chroni raptem 2-metrowy ekran. Co ciekawe parę kilometrów dalej powstają spełniające europejskie standardy 6-metrowe ekrany. Tyle że tu nie mieszka nikt. – Ekrany akustyczne poprawiają komfort akustyczny i mieszkańców, jak również wpływają później na zwierzęta zamieszkujące w okolicznych lasach. Tak więc tu ekrany akustyczne pełnią różne role, również jako zabezpieczenie przed wtargnięciem zwierząt na drogę – tłumaczy Dorota Marzyńska, rzecznik prasowy katowickiego oddziału GDDKiA. Pytanie więc komu służyć mają ekrany: ludziom czy zwierzętom? Mieszkańcy nie mają wątpliwości. – Zwierzęta są ważniejsze niż ludzie. Widocznie wszystko, by jakiś pies czy kot nie przeleciał, ale ludzie mogą słuchać – uważa Karol Bażanowski.
Ich głos już ktoś usłyszał. Tyle że wymiana pism pomiędzy radnym Andrzejem Baczą, a GDDKiA na razie nie przyniosła żadnych efektów. – Jestem wielkim miłośnikiem przyrody. Ja lubię żabki, ptaszki i ślimaczki, natomiast wydaje się, że jakąś gradację należy zachować. Najpierw człowiek, a zaraz potem cała reszta – podkreśla radny Skoczowa. Tyle że coraz częściej, nie tylko przy budowie dróg, ich zarządcy zdają się o tym zapominać.