Region

Ekstrak(l)asa

Nowy sezon kibice drużyny z Katowic widzą w jasnych barwach, ale przedstawiciele katowickiego GKS-u wolą być ostrożni. – To nie stanie się już. To znaczy do ekstraklasy nie wejdziemy z czwartku na piątek. Tylko wiadomo, że jest to cel postawiony na najbliższe dwa lata. Jeśli uda się w przyszłym roku to świetnie – mówi Alina Markiewicz, rzecznik prasowy GKS-u Katowice.

Jeśli nie – wstydu może i nie będzie. Ale zawód i owszem. Wielkie firmy, które w piłkę inwestują, w zamian za finansowy zastrzyk oczekują marketingowego kopa. – My tego nie robimy z filantropii czy z innych powodów. Jest to typowy ruch biznesowy. Oczekujemy, że nasz wkład dużych pieniędzy, wypracowanych przez naszą załogę, zwróci się nam po jakimś czasie bądź obróci w inne korzyści – mówi Andrzej Hołda, prezes zarządu Energomontażu-Południe S.A.

A że biznes to niepewny o sponsorów trudno. Zwłaszcza, gdy tak jak w tym sezonie, o awans do ekstraklasy walczy pięć śląskich drużyn. Drużyn, które o pieniądze ciągle muszą się prosić. – Wydaje mi się, że winne jest słabe lobby, które pomaga tym klubom w pozyskaniu sponsorów. Nie ma z tym problemów w innych klubach,  a na Śląsku jest dramat. Często mówimy, że powinniśmy sobie pomagać, ale nic z tego nie wychodzi – mówi Zbigniew Cieńciała, redaktor “Sportu”.

Na to, że w końcu się uda liczą piłkarze Ruchu Radzionków. W kasie beniaminka I ligi z pieniędzmi było ostatnio raczej krucho. – Potrzebni są nowi sponsorzy, którzy zainwestują zainwestują w klub. To pozwoliłoby poukładać  od A do Z finanse klubu i mam nadzieję, że tak się właśnie stanie. Wtedy moglibyśmy się zająć tylko graniem i zadowalaniem kibiców – mówi Piotr Rocki, piłkarz Ruchu Radzionków.

Ciąg dalszy artykułu poniżej

A to właśnie oni na rozgrywkach mogą zarobić najwięcej, obstawiając wyniki. Jak przekonują trenerzy, na boisku wszystko może się zdarzyć. – Jeżeli ktoś ma więcej pieniążków niech postawi. Można dużo wygrać. Chyba tylko tak się robi fortunę. Jeżeli ktoś dzisiaj postawi na drużynę, która jest zdecydowanym faworytem to nie zarobi – mówi Rafał Górak, trener Ruchu Radzionków.

Ale zarobić na piłce chcą też same kluby. Zwłaszcza te, które finansowe profity z gry w ekstraklasie już poznały. – Każdy marzy o tym, by awansować. Myśmy przez dwa lata poczuli smak tej ekstraklasy. To już jest naprawdę inne granie, inna otoczka, inny troszeczkę świat piłkarski – mówi Janusz Bodzioch, manager Piasta Gliwice.

Świat, do którego śląscy piłkarze nie wejdą, jeśli walce na boisku nie będzie towarzyszyć skuteczna walka o sponsorów. – Przeskok jest widoczny. To są zupełnie inne budżety, to są zupełnie inne pieniądze. Aby tworzyć piłkę w pierwszej lidze to niestety zaplecze musi być dużo, dużo większe aniżeli w tych niższych ligach – mówi Tomasz Baran, prezes Ruchu Radzionków.

W tych niższych ligach często wystarczą chęci i ambicja. To jednak drzwi do ekstraklasy nie otworzy. Tu kluczem są pieniądze. Duże pieniądze.

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button