Ekstraklasa: Śląsk Wrocław – Ruch Chorzów 2:1
Gospodarze mogli prowadzić już po pierwszej połowie, w której mieli dwie dobre okazje do strzelenia gola. W 24. minucie Przemysław Kaźmierczak chybił z rzutu karnego, swoją szansę zmarnował także Vuk Sotirović. W efekcie do przerwy nie było goli, bo Ruch nie potrafił poważnie zagrozić bramce Mariana Kelemena.
W drugiej połowie Śląsk wyszedł na prowadzenie po bramce samobójczej – Wojciech Grzyb tak nieszczęśliwie odbił głową piłkę po dośrodkowaniu Sebastiana Mili, że nie dał szans swojemu bramkarzowi. Zachęceni prowadzeniem wrocławianie ruszyli do przodu i już po dziewięciu minutach podwyższyli. Znów podawał Mila, podanie przedłużył Łukasz Gikiewicz, a celne trafienie zanotował Piotr Celeban. Kiedy wydawało się, że drużyna Oresta Lenczyka odniesie pewne zwycięstwo, w 79. minucie kontaktowego gola strzelił z rzutu wolnego Andrej Komac. Ruch próbował wyrównać, ale w najlepszej sytuacji – kontrataku czterech na trzech – na boisku pojawiła się druga piłka i sędzie przerwał akcję.
Po kolejnym zwycięstwie Śląsk ma na koncie już 19 punktów, ale nadal pozostaje w dolnej połówce tabeli Ekstraklasy. Ruch pozostaje z 16 punktami, tuż nad strefą spadkową.


