Ekstremalna wyprawa. Sebastian Kawa chce przelecieć szybowcem Himalaje
Choć zdobył prawie wszystko, co mógł, to tak naprawdę dopiero teraz zamierza osiągnąć prawdziwy szczyt. Sebastian Kawa, wielokrotny mistrz świata, zaczął się pakować przed prawdopodobnie najważniejszą podróżą swojego życia. Sportowiec spod Żywca chce szybowcem przelecieć nad najwyższymi górami świata.
TOP 5 SILESIA FLESZ sprawdza, kto wyleciał z partii za start w wyborach!
TOP 5 Silesia Flesz – premiera w niedzielę 19:50 w Telewizji TVS
Wyzwanie, którego nikt przed nim nie odważył się podjąć. – To jest wyprawa ekstremalna – ze względu na wysokość tych gór. Natomiast, jeśli chodzi o samo latanie na szybowcach, to nie jest ekstremalne przedsięwzięcie, bo szybowce latały już 15 km nad ziemią – mówi Sebastian Kawa, wielokrotny mistrz świata w konkurencjach szybowcowych.
Kawa chce wykorzystać prądy powietrza na wysokości blisko 9 kilometrów nad poziomem morza. W praktyce może to oznaczać przelot kilka metrów nad szczytem Mount Everestu. Prawie cały czas dwuosobowa załoga szybowca będzie musiała korzystać z aparatury tlenowej.
Współautorem większości sukcesów najlepszego szybownika na ziemi jest jego ojciec. Tomasz Kawa był pierwszym instruktorem syna, jego menadżerem, kucharzem i mechanikiem. Teraz wcielił się w rolę stolarza. – Wczoraj jeszcze drzewo było w lesie, a dzisiaj już w postaci dłużyc montujemy na chybcika, by wózek z szybowcem wciągnąć na rampę. Następnie to pójdzie do kontenera i popłynie dalej. Z kolei w Nepalu będzie służyło jako pomost do zjeżdżania i do wciągania w drodze powrotnej – tłumaczy Tomasz Kawa, ojciec Sebastiana Kawy. Szybowiec załadowany do kontenera przejedzie ponad tysiąc kilometrów. Potem kilka tysięcy mil morskich i po pięciu tygodniach poskładany zostanie w Nepalu.
NOWOŚCI W TVS! Sprawdźcie naszą jesienną ramówkę!
Śląskie: Tragiczna śmierć piłkarza! Zginął w wypadku samochodowym!
Piwnica w Będzinie kryła pewną tajemnicę…
Kawa do bicia rekordu startować będzie z lotniska w Pokharze. Pomoże mu w tym mały silnik – dzięki niemu oderwie się od ziemi. W Nepalu to jedyny sposób dla szybownika, by wzbić się w powietrze. – Zależy nam na tym, żeby to nie było później. Już w listopadzie ok.70% czasu, nad najwyższymi szczytami w Himalajach, może wiać bardzo silny wiatr o sile huraganu 1. stopnia – wyjaśnia Sebastian Kawa, wielokrotny mistrz świata w konkurencjach szybowcowych.
Jednak przed ustanowieniem rekordu, ekipa mistrza musiała przejść swoje “Himalaje”. Setki dokumentów, pod którymi nie ma jeszcze decydującego podpisu, który da zgodę na start. – Na etapie załatwiania, nie chcielibyśmy zapeszać. Jesteśmy dobrej myśli. Wszystko idzie w dobrym kierunku – mówi Bogdan Drenda, Górska Szkoła Szybowcowa “Żar” w Międzybrodziu Żywieckim.
Członek Aeroklubu Bielsko-Bialskiego w ostatnich dziesięciu latach sześciokrotnie zdobył tytuł mistrza świata, a pięciokrotnie mistrza Europy. Większość sukcesów odniósł na szybowcach polskiej konstrukcji. – Zdobyłem bardzo wiele nagród i medali. Natomiast latanie na rekordy, to jest zupełnie inny rodzaj latania, którego ja w zasadzie nigdy nie wykonywałem – stwierdza Sebastian Kawa, wielokrotny mistrz świata w konkurencjach szybowcowych. – Na pewno jest to niesamowite wyzwanie, bo nikt się do tej pory tego nie podjął. Wierzę w jego doświadczenie i rozsądek, głupstwa nie popełni – mówi Tomasz Kawa, ojciec Sebastiana Kawy.
Jeśli wiatr nie pokrzyżuje mu planów, to już za niewiele ponad dwa miesiące, powinien popełnić światowy rekord, z którym nikt przed nim nie próbował się nawet zmierzyć.