El. ME piłkarzy ręcznych Polska 32-32 Szwecja
Polska – Sławomir Szmal, Adam Malcher – Krzysztof Lijewski 4, Patryk Kuchczyński 2, Mateusz Jachlewski 3, Karol Bielecki 4, Artur Siódmiak 1, Damian Wleklak 1, Bartosz Jurecki 2, Michał Jurecki 7, Tomasz Tłuczyński 3, Mariusz Jurkiewicz 2, Marcin Lijewski 2, Tomasz Rosiński 1.
Szwecja – Johan Sjostrand, Per Sandstrom – Mattias Gustaffsson 3, Kim Andersson 5, Jonas Kallman 2, Lukas Karlsson 2, Jan Lennartsson 1, Niclas Ekberg, Dalibor Doder 7, Robert Arrhenius, Oscar Carlen 1, Tobias Karlssson 1, Fredrik Petersen 7, Kristian Bliznac 3.
Widzów: 4500. Sędziowie: Nordine Lazaar, Laurent Reveret (obaj Francja).
Kary: Polska – 16, Szwecja – 8 minut.
Bartosz Jurecki uratował jeden punkt dla Polski na trzy sekundy przed końcem meczu. Przez większą część spotkania podopieczni trenera Bogdana Wenty gonili rywali, którym długo udawało się utrzymywać dwu- trzybramkową przewagę.
Zaczęło się dobrze dla brązowych medalistów tegorocznych mistrzostw świata w Chorwacji, którzy w 13. minucie prowadzili 7:5. Wtedy nastąpił pierwszy kryzys “biało-czerwonych”. Wszystko zaczęło się od zmarnowanego rzutu karnego przez Tomasza Tłuczyńskiego. Później Polacy, grając z przewagą dwóch zawodników, nie tylko nie strzelili bramki, ale w dodatku jedną stracili. Mnożyły się błędy. Dwukrotnie Patryk Kuchczyński nie wykorzystał idealnych okazji. Tłuczyński trafił w słupek, a Damian Wleklak nie trafił w bramkę Johana Sjostranda.
Szwedzi, którzy już sobie zapewnili awans do finałów ME, objęli prowadzenie w 18. minucie 9:7. Od 13. minuty przez następnych 12 gospodarze rzucili tylko dwa gole, podczas gdy ich rywale – osiem.
Wtedy o czas poprosił Wenta, co trochę poskutkowało, bo jego szczypiorniści odrobili dwie bramki i na przerwę schodzili przegrywając 13:15.
W drugiej połowie Skandynawowie długo utrzymywali dwu-, trzybramkową przewagę. Dopiero w 50. minucie, gdy po raz pierwszy w tym meczu na listę strzelców wpisał się Karol Bielecki, a minutę po nim sztuka ta udała się (też pierwszy raz) Mateuszowi Jachlewskiemu, gospodarze wyrównali na 24:24.
W polskiej bramce bardzo dobrze spisywał się Sławomir Szmal, który jednak tego dnia miał niewystarczające wsparcie w obrońcach. Szwedzi zaskakiwali go przede wszystkim szybkimi wznowieniami gry ze środka i rzutami z podłoża. Często dopisywało im szczęście, ale w drugiej części gry polski golkiper coraz częściej wychodził obronną ręką z pojedynków z rywalami.
W 56. minucie, po udanych akcjach Krzysztofa Lijewskiego, Jachlewskiego i Michała Jurkiewicza, Polacy wygrywali 29:27. Prawdziwy dreszczowiec rozpoczął się na trzy minuty przed końcem, kiedy “biało-czerwoni” prowadzili 31:29, sędziowie odesłali na ławkę kar, w ciągu kilku sekund, aż trzech z nich. Polacy grali więc trzema zawodnikami w polu i trudno było łudzić się, że Szwedzi nie wykorzystają tak wybornej sytuacji.
Rywale na niecałą minutę przed końcem prowadzili 32:31. Gdy do ostatniego gwizdka arbitrów z Francji pozostało 15 sekund, a na boisko powrócił ostatni z ukaranych – trener Wenta poprosił o czas. Po minutowej “burzy mózgów” uzgodniono, że decydujący rzut będzie oddany ze środka koła, która to pozycja wcześniej nie była przez polski zespół należycie wykorzystywana. Manewr się udał, a Bartosz Jurecki zachował wiele zimnej krwi, dzięki czemu on i jego koledzy uratowali jeden punkt.
“Przez pierwszych 15 minut wydawało się, że złapaliśmy wiatr i aż do momentu gdy była szansa odskoczyć na cztery bramki było dobrze, a potem nagle nieudane rzuty i przegrywamy jedną bramką. Troszeczkę podcięło nam to skrzydła. Z przebiegu tego meczu możemy się cieszyć, że wygraliśmy ten punkt. Dziękuję chłopakom za wolę walki, bo granie nie zawsze było ładne. Trzeba się cieszyć z tego punktu, bo mogło to inaczej wyglądać. Myślę, że naszym najjaśniejszym punktem był Sławek Szmal, który starał się bardzo mocno, żeby Szwedzi nam +nie odjechali+. Także Michał Jurecki pokazał jaką stanowi dla nas wartość, no i chyba wszyscy zauważyli jaką wartość stanowi Karol Bielecki. Długo trwało, żeby go widzieć takim, jakim go dobrze znamy i ciągle ufamy, a to jest dla nas bardzo istotne. Osobiście czuję jednak pewien niedosyt, bo założyliśmy, że wygramy. Z wyglądu tabeli wynika, że o awansie do ME będzie decydował mecz z Rumunią. Ten wywalczony dzisiaj punkt pozwala nam utrzymać napięcie do soboty. To nas nie rozluźni, będziemy się na pewno bić i to zarówno w Czarnogórze jak i z Rumunami, bo jesteśmy im to dłużni” – powiedział po meczu trener Polski Bogdan Wenta.
“Mecz był bardzo zacięty i miał różne oblicza. Pierwsze 15 minut należało do nas, niestety w końcówce to Szwedzi przejęli inicjatywę i odskoczyli na kilka bramek. Troszkę mało skutecznie graliśmy dzisiaj w obronie. Szwankowała też skuteczność w ataku. Mieliśmy 2-3 bramki przewagi, ale nie udało się +dowieźć+ tego wyniku do końca. Wiedzieliśmy, że w tym meczu musimy być bardzo skoncentrowani, ale niestety nie udało nam się tego utrzymać. Z remisu musimy być jednak zadowoleni i walczyć dalej” – powiedział po meczu Bartosz Jurecki.
“Ten wynik to dla nas sukces i musimy być szczęśliwi z tego jednego punktu. W pewnych momentach brakowało nam zgrania, nie rozumieliśmy się dobrze, ale oddaliśmy mnóstwo serca w ten mecz. W końcówce prowadziliśmy 2-3 bramkami, ale nie udało nam się zakończyć kolejnych akcji trafieniami i Szwedzi wykorzystali kontrataki, gdzie my popełniliśmy proste błędy. Dziś niósł nas też doping publiczności. Kibice dopingowali nas w krytycznych momentach, gdy przegrywaliśmy czterema bramkami i bardzo nam wtedy pomogli, szkoda tylko, że nie było pełnej hali. Teraz najważniejszy jest dla nas mecz z Rumunią, bo to oni są dla nas najpoważniejszym konkurentem do awansu. Natomiast w Czarnogórze będziemy walczyć o dwa punkty” – powiedział po meczu Sławomir Szmal.
“Mecz był ciężki. W końcówce doszliśmy Szwedów na remis, potem objęliśmy prowadzenie i dostaliśmy trzy kary na raz. Ciężko się gra z trzema zawodnikami przeciwko sześciu. Popełniliśmy kilka błędów w ataku, z tego poszły kontry i z prowadzenia zrobiło się jednobramkowa strata. Chwała Bogu, że Bartek Jurecki rzucił tą ostatnią bramkę, bo to daje nam jeden punkt. Liczyliśmy co prawda na dwa, ale musimy się zadowolić tym co mamy. Czekają nas teraz arcyważne pojedynki w Czarnogórze i w Kielcach z Rumunią. Musimy +wyciągnąć+ z tego cztery punkty, bo inaczej sytuacja może nam się bardzo skomplikować” – przyznał po meczu Mariusz Jurkiewicz.
“To był twardy i trudny mecz, ale myślę, że przez niemal całe spotkanie graliśmy bardzo dobrze. Jesteśmy zadowoleni bo remis dał nam praktycznie pierwsze awans do mistrzostw. Jednak ze wszystkich pozostałych drużyn to właśnie Polskę uważam za najsilniejszy zespół” – powiedział po meczu trener Szwecji Staffan Olsson.